Takie zwycięstwa budują zespół - rozmowa z Adamem Waczyńskim, rozgrywającym Trefla Sopot
Adam Waczyński obok Łukasza Koszarka oraz Łukasza Wiśniewskiego był najjaśniejszą postacią w Treflu Sopot w sobotnim spotkaniu przeciwko Turowowi Zgorzelec. Sopocianie po dogrywce wygrali 86:83, a Waczyński zdobył 21 punktów.
Karol Wasiek
Karol Wasiek: Pierwotnie ten mecz miał odbyć się w hali 100-lecia, ale udało się go jednak przenieść do Ergo Areny. Czy byliście zadowoleni z takiego obrotu spraw? W której hali czujecie się lepiej?
Adam Waczyński: Ciężko powiedzieć gdzie się czujemy lepiej, w tym sezonie nie graliśmy jeszcze na hali 100-lecia, tam tylko trenujemy, na zmianę z Ergo Areną. Nie powinniśmy jednak zmieniać hali do grania meczów, musimy czuć się pewnie w jednym miejscu.
Pierwsza połowa w waszym wykonaniu nie była najlepsza. Z czego to wynikało?
- Może było to wynikiem tremy, Turów mógł, a my musieliśmy. Staliśmy pod ścianą. W pierwszej połowie był popis dobrej obrony z obu stron, nie było łatwo, żeby zdobyć punkty.
Po przerwie wyszliście jakby z większą energią. Co takiego trener wam przekazał w szatni?
- Że musimy walczyć do ostatnich sekund, nie możemy dać przeciwnikowi odskoczyć na więcej niż 10 punktów, bo z dużą przewagą Turów gra coraz lepiej, są bardziej pewni siebie i ciężko ich powstrzymać. Musieliśmy dać z siebie jeszcze więcej, żeby wygrać to spotkanie.
Powiedz, czy był taki moment, w którym zwątpiłeś w to zwycięstwo?
- Nie było takiego momentu. Kiedy Konrad Wysocki nie trafił w końcówce pierwszego osobistego czułem, że będzie ciekawie. Mieliśmy wielką rządzę wygrania tego meczu.
Takie zwycięstwa są również bardzo ważne z psychologicznego punktu widzenia, bo spajają jakby grupę w jedną całość. Zgodzisz się z takim stwierdzeniem?
- Tak. Na pewno ten mecz należy do takich, które budują. Zespół będzie mocniejszy i pewniejszy siebie. Mam nadzieję, że pójdziemy za ciosem.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.