"Mógł być ikoną, będzie jednym z wielu" - echa transferu Thomasa Kelatiego

"Mógł być ikoną, będzie jednym z wielu. To cios w plecy" - piszą kibice o transferze Thomasa Kelatiego do Stelmetu BC Zielona Góra. - Ta decyzja nie przekreśla dorobku Thomasa w Zgorzelcu - mówi natomiast Jerzy Stachyra, prezes PGE Turowa Zgorzelec.

[tag=8121]

Thomas Kelati[/tag] reprezentował barwy PGE Turowa Zgorzelec od 2006 do 2008 roku. Podczas pobytu w przygranicznym mieście dwukrotnie sięgał z PGE Turowem po tytuł wicemistrza Polski i dotarł z drużyną do Final Eight Pucharu ULEB. Kelati był liderem zespołu zarówno na boisku, jak i poza nim. Szybko zaskarbił sobie przychylność kibiców i dlatego dziś ma w przygranicznym mieście status koszykarskiej ikony. W 2009 roku Amerykanin postanowił umocnić swój związek z Polską i poślubił zgorzelczankę Martę. Rok później otrzymał polskie obywatelstwo i po raz pierwszy wybiegł na parkiet z orzełkiem na piersi.

Kelati nigdy nie ukrywał tego, jak ważną rolę w jego życiu odgrywa Zgorzelec. Przygraniczne miasto było trampoliną w jego sportowej karierze. Do PGE Turowa przychodził z Belgii jako anonimowy zawodnik. Po dwóch sezonach spędzonych na zachodzie Polski reprezentował już takie europejskie marki jak Unicaja Malaga, Pamesa Walencja czy Chimki Moskwa.

To w Zgorzelcu Kelati poznał żonę i kupił dom. W mieście położonym nad Nysą Łużycką spędza święta, a w wakacje regeneruje siły. Nic więc dziwnego, że każda, chociażby najmniej wiarygodna plotka o jego powrocie do PGE Turowa przysparza lokalnych kibiców o szybsze bicie serca.

- Na pewno chcieliśmy, aby Thomas do nas wrócił. Byłby to bardzo dobry ruch sportowy, który spełniłby również oczekiwania kibiców. Z drugiej strony oferta, którą mu przedstawiliśmy musiała być na tyle realna, abyśmy byli w stanie się z niej wywiązać. Cieszyłbym się, gdyby udało nam się te negocjacje sfinalizować i oczywiście żałuje, że Thomas u nas nie zagra. Życzymy mu wszystkiego najlepszego - mówi Jerzy Stachyra, prezes PGE Turowa Zgorzelec.

ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Perin: Maja wystrzeliła z całą petardą, którą miała (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Thomas Kelati poznał w Zgorzelcu swoją żonę Martę
Thomas Kelati poznał w Zgorzelcu swoją żonę Martę

Kelati był już bliski powrotu do PGE Turowa w grudniu 2013 roku. Wówczas pożegnał się z hiszpańską Laboral Kutxa i odbył spotkanie w siedzibie klubu w Zgorzelcu. Choć miało ono raczej charakter koleżeński, to w głowach ówczesnych włodarzy zrodził się pomysł, by Kelati zastąpił leczącego wówczas kontuzję w Serbii Nemanję Jaramaza. Tak się jednak nie stało i reprezentant Polski pozostał na następne dwa lata w Hiszpanii. Kolejną próbę ściągnięcia Kelateigo podjął w tegoroczne wakacje nowy prezes klubu Jerzy Stachyra. Pomimo usilnych starań rozmowy ponownie zakończyły się fiaskiem.

- Zdawaliśmy sobie sprawę, że nasza oferta nie jest może najbardziej atrakcyjna jak na taki poziom gracza, ale była to propozycja na którą było nas po prostu stać. Liczyliśmy na to, że będzie szansa dogadania się, bo przecież po to te rozmowy prowadziliśmy. Thomas też był otwarty, ale w międzyczasie pojawiła się dużo lepsza propozycja na którą się zdecydował. Lepsza pewnie pod różnymi względami. Nam się nie udało, próbowaliśmy - przyznaje sternik zgorzeleckiego klubu. [nextpage]Transfer Kelatiego do Stelmetu BC Zielona Góra zabolał fanów czarno-zielonych podwójnie. Stelmet to odwieczny rywal PGE Turowa. Oba zespoły trzykrotnie rywalizowały ze sobą w finale mistrzostw Polski i nie od dziś wiadomo, że kibice obu ekip nie pałają do siebie miłością.

- Nie ukrywajmy, że Stelmet to absolutnie czołowa drużyna w TBL, a Kelati jest takim zawodnikiem, który szuka możliwości rozwoju w zespołach walczących o najwyższe cele i takie kryteria spełnia właśnie zielonogórska drużyna - kontynuuje Stachyra. - Cieszę się, że będziemy mogli spotykać się z nim na parkiecie. Co prawda staniemy naprzeciwko siebie, ale nie przekreśla to dorobku Thomasa w Zgorzelcu. Zasługuje na to, by być w pierwszym szeregu tych zawodników, którzy pracowali na sukces PGE Turowa Zgorzelec - zaznacza.

Po podpisaniu kontraktu z zielonogórskim klubem koszykarska aureola wisząca nad Kelatim w Zgorzelcu od kilku lat w jednym momencie zniknęła. Kibice nie kryli swojego żalu, pisząc na portalach społecznościowych m.in. tak (pisownia oryginalna): "Miał wiele opcji wybrał najgorszą dla nas, taki cios w plecy, niestety dzisiaj sportem rządzi kasa a nie jakies wewnętrzne wartosci czy wspomnienia" tak: "Niczego mu nie życzę poza dwoma porazkami z naszą drużyna" oraz tak: "Mógł być ikoną, będzie jednym z wielu". Znaleźli się też jednak tacy, którzy starali się być wyrozumiali: "Zrobił tak jak zrobiłby kazdy. Wybrał lepsza opcje finansowa. Niestety tu nie ma sentymentów. Niemniej jednak cios jakich mało. Wszedzie tylko nie tam".

Nie brakowało również komentarzy i opinii, że właściciel Stelmetu BC Janusz Jasiński z premedytacją "podbiera" kolejną legendę PGE Turowa. Wcześniej zatrudnił uwielbianego w przygranicznym mieście Saso Filipovskiego, który jest symbolem tych samych sukcesów, co Kelati. To właśnie dzięki Słoweńcowi Amerykanin rozwinął swoje skrzydła, wyciskając siódme poty w małej i ciasnej hali przy ul. Maratońskiej w Zgorzelcu.

Amerykanin po odejściu z PGE Turowa często gościł na trybunach hali w Zgorzelcu
Amerykanin po odejściu z PGE Turowa często gościł na trybunach hali w Zgorzelcu

- Nie rozpatruje tego w takiej kategorii, że to jest akurat ten odwieczny rywal naszego zespołu. Z punktu widzenia Thomasa jest to zrozumiała decyzja. Żałuję, że nie jest to PGE Turów, ale nie patrzę też na to, że byłoby lepiej, gdyby wybrał inny zespół niż Stelmet. Pod kątem sportowym i celów jakie tej klasy zawodnik sobie wyznacza, jest to pewnie drużyna, która pozwoli mu je spełnić - komentuje bez żalu Stachyra.

Powrót Kelatiego do Zgorzelca byłby prawdziwym hitem. Koszykarz był przez kibiców PGE Turowa noszony na rękach i jest symbolem czasów świetności ich klubu. Transfer do Stelmetu odbył się jednak bez echa jakiego się spodziewano. Amerykanin, choć nadal ceniony w światku koszykarskim, lata swojej świetności ma już za sobą. Przez ostatnie dwa sezony w zespole UCAM CB Murcia nie odgrywał znaczącej roli. W ciągu 18 minut spędzanych na parkiecie zdobywał średnio 5,6 punktu na mecz.

Pomimo tego prezes Stachyra chciał nawet wszcząć starania o pozyskanie zewnętrznego sponsora, który mógłby opłacić wysoki kontrakt Kelatiego. Bo w przypadku Turowa nie patrzono na 33-latka przez pryzmat statystyk, ale legendy, która na parkiecie miała wesprzeć zespół swoim doświadczeniem, a osobowością i osiągnięciami ściągnąć na trybuny tłumy kibiców. 

- Znalezienie takiego sponsora nie jest łatwe choć ten mechanizm bywa czasami stosowany. U nas nie było takiej sytuacji, że zjawił się sponsor, który chciał wyłożyć na ten kontrakt swoje środki. W pewien sposób rozważaliśmy jednak tę możliwość i gdyby takie wsparcie udało się pozyskać, to negocjacje na pewno byłyby dla klubu łatwiejsze - kończy prezes Jerzy Stachyra.

Źródło artykułu: