W meczu czwartej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki Rosa przełamała się po dwóch wcześniejszych porażkach na krajowym podwórku, gdy musiała uznać wyższość Polskiego Cukru Toruń (64:86) i Trefla Sopot (82:85). Pokonała Siarkę Tarnobrzeg 68:64.
Podopieczni Zbigniewa Pyszniaka dzielnie stawiali jednak opór wicemistrzom Polski. - Na pewno był to bardzo trudny mecz. Nic nie układało się po naszej myśli - przyznał na konferencji prasowej Michał Sokołowski.
W starciach obwodowego radomskiej drużyny z rywalami nie brakowało twardej walki. Po kilku z nich upadł na parkiet hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. - Taki sport, jestem przyzwyczajony - skomentował z uśmiechem te sytuacje.
Po pierwszych dziesięciu minutach przyjezdni prowadzili 22:13. Gra gospodarzy była, delikatnie mówiąc, daleka od ideału. - Jak już zaczęliśmy bronić, bo w pierwszej kwarcie w ogóle nie broniliśmy, to nie mogliśmy znaleźć rytmu w ataku. Mieliśmy bardzo dużo szczęścia w tym meczu. Cieszymy się z wygranej - powiedział 23-latek.
Do ostatniej sekundy zespół z Tarnobrzega grał jak równy z równym z faworyzowanym rywalem. - Walczył przez cztery kwarty, skończyło się czterema punktami na naszą korzyść, więc tak naprawdę jedna akcja zadecydowała - zaznaczył Sokołowski.
W sobotę poprowadził Rosę do triumfu. Przez ponad 30 minut spędzonych na parkiecie zdobył aż 28 punktów. Zanotował skuteczność 8/14 z gry, w tym 2/3 z dystansu. Ponadto miał siedem zbiórek, trzy asysty, trzy przechwyty i blok, kończąc zawody z bardzo wysokim wskaźnikiem eval +32.
ZOBACZ WIDEO Asysta Karola Linetty'ego i wygrana Sampdorii nad Interem. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]