Boris Savović: Brakowało kogoś, kto pokierowałby zespołem

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Boris Savović
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Boris Savović

Uważam, że brakowało kogoś, kto odpowiednio kierowałby zespołem i podejmował właściwe decyzje na boisku. Lider to jedno, a prowadzenie drużyny to drugie - mówi Boris Savović, który ma ważny kontrakt ze Stelmetem Eneą BC na kolejny sezon.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty (rozmawiał i notował): Dlaczego Stelmet Enea BC nie obronił mistrzostwa z zeszłego sezonu?[/b]

Boris Savović, koszykarz Stelmetu Enei BC Zielona Góra: Uważam, że na ten słaby wynik złożyło się kilka czynników. W trakcie rozgrywek było sporo zmian, które nie wpływały pozytywnie na zespół. Przeplataliśmy dobre momenty ze słabymi. Ten sezon to taki rollercoaster. Jestem bardzo rozczarowany. Nie zrealizowaliśmy celu, jakim było zdobycie mistrzostwa Polski. To frustrujące.

Nadal w pana głowie siedzi mecz półfinałowy z Anwilem?

Oj tak i taki stan będzie się długo utrzymywał. Mieliśmy wszystko w swoich rękach. Prowadziliśmy różnicą 19 punktów w czwartej kwarcie i nagle przestaliśmy grać. Anwil to wykorzystał i wygrał mecz. Bardzo przeżyliśmy tę porażkę i to było widać w kolejnym spotkaniu z Polskim Cukrem. Wiem, że nie jest to żadne usprawiedliwienie, ale trudno się podnieść po takiej klęsce.

ZOBACZ WIDEO O co walczy Lewandowski? "Prawdopodobnie Real się Robertowi wymknął"

To był najdziwniejszy mecz w pana karierze?

Powiem więcej: to był najtrudniejszy sezon w mojej karierze. Przegraliśmy sporo meczów, w których mieliśmy sporą przewagę. Zwykle tak jest, że jak masz 10-15 punktów, to spokojnie kontrolujesz wydarzenia na parkiecie. Zwłaszcza, że mieliśmy bardzo doświadczony zespół. Coś jednak nie zagrało.

Może to wynikało z faktu, że w drużynie nie było najlepszej atmosfery?

Dużo się o tym mówi, ale nie są to prawdziwe informacje. Gdyby w ogóle nie było atmosfery w zespole, to byśmy nie podjęli rękawicy z Anwilem. Po pierwszym meczu, który przegraliśmy wysoko, porozmawialiśmy w swoim gronie i to przyniosło efekty. Gdyby grupa nie była scementowana, to ta seria szybko by się skończyła. Uważam, że problem leżał gdzie indziej. Na boisku.

Gdzie konkretnie?

Uważam, że brakowało kogoś, kto odpowiednio kierowałby zespołem i podejmował właściwe decyzje.

Stelmetowi brakowało lidera?

Lider to jedno, a prowadzenie zespołu na boisku to drugie. To są dwie odrębne kwestie.

Zaskoczyła pana informacja o rezygnacji trenera Urlepa?

O całej sytuacji dowiedzieliśmy się o tym od właściciela klubu, który poinformował nas, że trenerem w ostatnim meczu będzie Andrzej Adamek. Nie wiem w sumie, czy Andrej Urlep sam zrezygnował, czy to klub mu podziękował. Nie było go i to tyle, co nas interesowało. Skupiliśmy się na swojej robocie, czyli graniu w koszykówkę.

Wydaje się, że dopiero w końcówce sezonu pokazał pan pełnię swoich umiejętności. Wcześniej przez kilka miesięcy borykał się pan z kontuzją nadgarstka.

Miałem sporo pecha. Na samym finiszu przygotowań do sezonu nabawiłem się kontuzji nadgarstka. To było frustrujące, bo byłem w świetnej formie. Niestety musiałem odpoczywać i leczyć uraz. Wróciłem i po kilku dniach znów pojawiły się problemy. Na szczęście w lutym zacząłem treningi na 100 procent. Cieszę się, że jestem zdrowy i nic mi nie dolega.

Zostaje pan w Stelmecie?

Tak. Mam ważny kontrakt i chcę go wypełnić. Wierzę, że władze klubu zbudują ciekawy zespół i powalczymy o mistrzostwo Polski. Jestem zdania, że Stelmet ma przed sobą jasną przyszłość.

Zobacz inne teksty autora

Źródło artykułu: