PAP/EPA / TANNEN MAURY / Na zdjęciu: Derrick Rose (w środku)

NBA. Derrick Rose wciąż to ma. Trafił na zwycięstwo 0,3 sekundy przed końcem!

Patryk Pankowiak

Można powiedzieć, że to był Derrick Rose niczym za starych, dobrych lat. MVP z 2011 roku 17 ze swoich 21 punktów zdobył w czwartej kwarcie i trafił przy tym rzut, który dał Detroit Pistons zwycięstwo nad New Orleans Pelicans 105:103.

Derrick Rose nie zapomniał jeszcze, jak to się robi. 31-latek, prześladowany przez kontuzje zalicza wreszcie udany i przede wszystkim spokojny sezon, w którym może pokazać, na co go stać. MVP z 2011 roku udowodnił, że wciąż potrafi wygrywać mecze. Przekonali się o tym w poniedziałek New Orleans Pelicans. 

Blake Griffin pudłował przez cały wieczór, zdobył zaledwie pięć punktów. Andre Drummond też miał trudności z wykończeniem swoich akcji, bo wykorzystał tylko 4 na 11 oddanych prób, a w sumie zanotował 13 "oczek" oraz 10 zbiórek. Detroit Pistons potrzebowali kogoś, kto w końcówce nie będzie się bał wziąć odpowiedzialności. 

Kimś takim okazał się Derrick Rose, który zdobył 11 z pierwszych 13 punktów zespołu w czwartej, decydującej kwarcie. Goście z Miasta Motoryzacji dzięki temu wyszli na prowadzenie 92:84. Ale New Orleans Pelicans odpowiedzieli i szybko zniwelowali straty, bo świetnie dysponowany był też Brandon Ingram.

ZOBACZ WIDEO: Losowanie Euro 2020. Zbigniew Boniek o meczu z Hiszpanią: Nie ma co się bandażować, zanim ma się ranę 

22-latek wyprowadził nawet Luizjańczyków na prowadzenie 103:101 i było to niewiele ponad minutę przed końcem spotkania. Derrick Rose wbił się pod kosz i wyrównał stan meczu 39 sekund przed końcem. Ingram pomylił się w następnym posiadaniu, a Detroit poprosiło o przerwę. 

Rose dostał piłkę na środku parkietu, a reszta zawodników ustawiła się najdalej, jak tylko się da. 31-latek zawsze uwielbiał izolacje, kiedy był tylko on i obrońca. Krył go Jrue Holiday, ale Rose wymanewrował obrońcę, obrócił się w okolicach linii rzutów wolnych i trafił rzut z półdystansu na 0,3 sekundy przed końcem meczu, który zapewnił Pistons zwycięstwo 105:103. 

Pierwszy numer draftu z 2008 roku zdobył w sumie 21 punktów i miał siedem asyst w 28 minut, które spędził na parkiecie. Drużyna z Detroit odniosła dzięki niemu 10. zwycięstwo w sezonie, a trzecie na wyjeździe. U Pelicans 31 "oczek" wywalczył Brandon Ingram, ale drużyna Alvina Gentry'ego opuszczała parkiet na tarczy już po raz 18.

Czytaj także: 76ers pokonali Cavaliers różnicą 47 punktów. Świetny występ Simmonsa - znów trafił za trzy
Czytaj także: Popis Bryntona Lemara. Amerykanin ośmieszył gwiazdy Anwilu

Wynik:

New Orleans Pelicans - Detroit Pistons 103:105 (29:25, 24:22, 21:34, 29:24)
(Ingram 31, Holiday 20, Hayes 13 - Rose 21, Galloway 16, Kennard 14)

< Przejdź na wp.pl