Nikt już o nim nie zapomni. Ale przyszłość Piotra Zielińskiego niepewna

Newspix / ANSA / GABRIELE MENIS / Na zdjęciu: Piotr Zieliński (w środku)
Newspix / ANSA / GABRIELE MENIS / Na zdjęciu: Piotr Zieliński (w środku)

Najbliżsi mówili: a może to już czas na zmianę? Piotr Zieliński miał na stole ofertę z Anglii, ale został w Neapolu. Rok później polski piłkarz sięgnął z klubem po mistrzostwo Włoch i zapewnił sobie nieśmiertelność.

W tym artykule dowiesz się o:

Na stadionie w Udine Piotr Zieliński biegał w koszulce i majtkach. Resztę zabrali mu kibice Napoli, którzy chwilę wcześniej wbiegli na murawę, by po remisie z Udinese (1:1) świętować pierwszy tytuł mistrza Włoch od 33 lat i czasów legendarnego Diego Maradony.

Błagali Zielińskiego, żeby oddał im też koszulkę, ale Polak trzymał ją kurczowo. To wielka pamiątka i nic dziwnego, że nie chciał się jej pozbyć.

Dla naszego zawodnika to również był wyjątkowy moment. W wieku 16 lat Zieliński przyjechał do Włoch z Zagłębia Lubin właśnie do Udinese. Po debiucie w Serie A w 2012 roku trener Francesco Guidolin pocałował naszego zawodnika w policzek. "Zielu" był jego oczkiem w głowie. Gdy polski pomocnik zmieniał Antonio Di Natale na ostatnią minutę w spotkaniu z Cagliari (4:1, grudzień 2012 roku), legendarny włoski piłkarz krzyknął tylko: "Dawaj, młody". A w szatni Di Natale śmiał się, że Zielińskiemu w końcu wpadną za występ pierwsze euro. Nasz zawodnik zrobił wtedy kilka sprintów, ale piłki nie dotknął.

Nie miało to znaczenia, w zespole każdy wiedział, że nastolatek z Polski ma wielki talent. Już w meczach Primavery (odpowiednik dawnej Młodej Ekstraklasy) czarował. Po jednym ze spotkań, gdy Zieliński strzelił gola z rzutu wolnego, o koszulkę poprosił go sędzia główny.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zaryzykował i się udało! Cudowny gol w Niemczech

Pod koniec rozgrywek 2012-13 "Zielu" wskoczył do pierwszego składu Udinese. Miał dwie asysty z Parmą, z Lazio zakładał siatki rywalom. To był nowy polski powiew na włoskiej ziemi.

Zmienne relacje

Przed początkiem obecnego sezonu Zieliński nie mógł przypuszczać, że tak to się potoczy. W zeszłych rozgrywkach miał przecież problemy z regularną grą w drużynie. Dużo mówiło się o jego relacjach z trenerem Luciano Spallettim. Najpierw były raczej biurowe.

Latem nasz piłkarz mógł pomyśleć, że po sześciu sezonach pobytu w Napoli być może przyszła pora na zmiany. Drużynę opuściło wielu kluczowych graczy: Kalidou Koulibaly, Mario Rui, Dries Mertens czy nawet kapitan i wychowanek Lorenzo Insigne. Spalletti stworzył nową drużynę, a Zieliński też mógł podążyć drogą kolegów. Miał na stole bardzo konkretną i atrakcyjną finansowo ofertę z Premier League.

West Ham United mocno zabiegał o Polaka i wszystko zależało od Zielińskiego. Reprezentant kraju nie czuł jednak tego miejsca, klub z Londynu nie zrobił na nim wrażenia pod kątem dalszego rozwoju. "Zielu" powiedział Anglikom "nie" i wyszedł na tym znakomicie.

Tylko on miał przeczucie

W zasadzie tylko reprezentant Polski miał nosa, co do swojej przyszłości. W rozmowach z najbliższymi Piotr Zieliński słyszał raczej jeden tekst: "W Neapolu już większych sukcesów nie będzie". Tak myślał również Arkadiusz Milik, który trzy lata temu na siłę wyrwał się z Neapolu, gdy razem z Zielińskim wywalczyli Puchar Włoch.

Ale Napoli przeszło diametralną przemianę. Z Kwiczą Kwaraskelią, Viktorem Osimhenem i właśnie Zielińskim w rolach głównych drużyna z Kampanii zachwyciła nie tylko Włochy, ale i Europę. Napoli porywało kibiców brawurowymi występami w Lidze Mistrzów (z Liverpoolem, Ajaxem, Eintrachtem). W Serie A zespół Spallettiego szybko wypracował przewagę, a później tylko ją powiększał.

Scudetto zdobył na pięć kolejek przed końcem ligi mając 16 punktów przewagi nad Lazio.

Napoli przez cały rok szło jak burza. Tytuł był dla tamtejszych fanów równie ważny, co skompromitowanie największego rywala. Tak się stało. Juventus ograli dwukrotnie: 5:1 u siebie i 1:0 na ich terenie. Miało to podwójny wymiar. W ostatnich latach Neapol był w cieniu Turynu, to z Juventusem seryjnie przegrywał walkę o tytuł. Ból był tym większy, że kibice Napoli musieli później oglądać swoich idoli w barwach znienawidzonego rywala - jak choćby napastnika Gonzalo Higuaina czy trenera Maurizio Sarriego, którzy zdobywali najważniejsze puchary, ale z Juventusem.

Inni się nie doczekali

Wielu było wybitnych graczy, którzy nie doczekali mistrzostwa w Neapolu. Higuain strzelił prawie sto goli dla klubu, Edinson Cavani był nazywany w mieście "gladiatorem", a Marek Hamsik rozegrał ponad pięćset spotkań dla drużyny i do dziś czuje niedosyt.

A to Piotr Zieliński zapewnił sobie nieśmiertelność. To Polak będzie ubóstwiany w mieście podobnie jak pokolenie Diego Maradony.

Polak miał znaczący wkład w sukces zespołu. Przez cały sezon był kluczowym graczem drużyny (32 mecze, 3 asysty, 8 goli). Zieliński to jednak nie tylko liczby. Włosi kochają futbol prezentowany przez Polaka, chodzi o małe zagrania: założenie siatki rywalowi, balans ciałem, zwód, podanie otwierające. To Zieliński robi mimochodem. Trudno też stwierdzić, którą nogą gra lepiej. Wydaje się, że mentalnie Zieliński także dorósł do roli lidera na najwyższym poziomie.

Od tego roku reprezentant Polski będzie jednym z bohaterów, którzy znowu przynieśli chwałę Neapolowi.

Dla tamtejszej społeczności to coś więcej, niż tylko sukces sportowy. Pod koniec lat 80, gdy Maradona dwukrotnie sięgnął z Napoli po tytuł mistrza kraju (1987 i 90 rok), neapolitańczycy uwierzyli, że z nimi również należy się liczyć. Od zawsze południe Włoch traktowane było przez mieszkańców Italii z przymrużeniem oka, a Neapol kojarzył się z najgorszym: brudem, ubóstwem i bandyterką.

Co z przyszłością?

Pytanie, czy Piotr Zieliński nadal będzie pisał historię w barwach tego klubu. Jego kontrakt wygasa w czerwcu 2024 roku, ale Polak otrzymał propozycję przedłużenia umowy na gorszych warunkach. Obecnie zarabia około 3,5 miliona euro za sezon, ale w Napoli panuje zasada, że starszym zawodnikom nie daje się podwyżek. "Zielu" ma poważny dylemat, a wszystko dzieje się w najlepszym okresie jego kariery.

Są jednak kluby, które przyjmą Polaka z pocałowaniem ręki. Na zmianę barw namawia Zielińskiego trener, któremu piłkarz bardzo dużo zawdzięcza. To Maurizio Sarri z Lazio. Szkoleniowiec dał "Zielowi" szansę regularnych występów w lidze włoskiej w Empoli, a później sprowadził go za sobą do Napoli. Pytanie jednak, czy to atrakcyjny sportowo kierunek dla pomocnika reprezentacji Polski.

W momencie życiowej formy transfer do Lazio (jest wiceliderem Serie A) nie brzmi atrakcyjnie. Ale wersja przedłużenie umowy z Napoli przez Zielińskiego na gorszych warunkach dalej pozostaje realna. Zawodnik czuje się w Neapolu jak u siebie w Ząbkowicach Śląskich. To jego drugi dom, mieszka na uboczu miasta w małej, cichej i kameralnej miejscowości Varcaturo. Osiedlił się tam z żoną i synem i musiałby otrzymać świetną ofertę, by wyjść ze strefy komfortu.

Skończył tam, gdzie zaczął

Ale do poważniejszych rozmów kontraktowych dojdzie zapewne dopiero po fecie, która właśnie się rozpoczęła i trwać będzie do końca rozgrywek, a może i dłużej. Zieliński postawił kropkę nad "i" w Udine, czyli miejscu, gdzie zaczynał karierę we Włoszech. Przez 10 lat, od momentu, gdy z Cagliari nawet nie dotknął piłki, rozegrał 330 meczów na włoskich boiskach, zdobył mistrzostwo i Puchar Włoch. A wiele wskazuje na to, że do erupcji talentu zawodnika jeszcze nie doszło.

*
Mistrzami Włoch z Napoli zostali również Bartosz Bereszyński oraz bramkarz Hubert Idasiak, jednak piłkarze nie rozegrali w barwach klubu żadnego spotkania w tym sezonie Serie A.

To będzie surowa kara dla Filipa Mladenovicia po skandalicznym zachowaniu w Pucharze Polski

Neapol się bawi. Poznaliśmy nowego mistrza Włoch

Źródło artykułu: WP SportoweFakty