Wojciech Małecki: Można nazwać to szansą

Sebastian Najman

Dotychczasowy numer dwa kieleckiej bramki bardzo dobrze radzi sobie w zastępstwie Zbigniewa Małkowskiego. Sobotni mecz będzie kolejnym, w którym 23-latek będzie chciał udowodnić swoją wartość.

Wojciech Małecki od trzech spotkań strzeże dostępu do kieleckiej bramki. Urodzony w Elblągu zawodnik wskoczył do pierwszego składu złocisto-krwistych wskutek kontuzji Zbigniewa Małkowskiego, która wyeliminowała go z gry do końca obecnego sezonu. Jak popularny "Mały" czuje się w roli numeru jeden? - Na pewno ostatnie mecze dodały mi pewności siebie - przekonuje piłkarz, który liczy, że jego zespół sięgnie po drugi z rzędu komplet punktów. - Będziemy starali się zdobyć 3 punkty, bo da nam to już pewne utrzymanie. Zobaczymy jak to wyjdzie w praniu. Zrobimy wszystko aby wygrać.

Choć w dwóch z trzech dotychczas rozegranych spotkań Małecki puścił łącznie 4 gole, do jego postawy nie można mieć pretensji. - Trzeba być skoncentrowany na swojej robocie. Cała ekipa musi być razem. Każdy ma swoje obowiązki do zrealizowania - powiedział.

Zbierający cenne doświadczenie golkiper doskonale zdaje sobie sprawę, że jeden poważny błąd może spowodować, że straci miejsce w wyjściowej jedenastce. - Musze się prezentować na wysokim poziomie. Jak zacznę wyczyniać cuda w bramce to nikt nie da pewności, że będę grał. Trzeba utrzymywać wysoką formę i ciągnąć ten wózek cały czas do przodu. Warto pamiętać, że w kolejce do gry są jeszcze dwaj inni zawodnicy - Ołeksij Szlakotin oraz Sebastian Kosiorowski. - Widzę, że chłopaki pracują. Ja też muszę ciężko pracować. Wiadomo, że to już końcówka sezonu i musi być to dobrze miarkowane - mówił Małecki.

Nie ma co ukrywać, że pech Małkowskiego, jest szczęściem Małeckiego, który do tej pory nie mógł liczyć na tak regularną grę. - Można nazwać to szansą. Wcześniej były to krótkie epizody. Trzeba cieszyć się z tego, że ta szansa nadeszła.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

< Przejdź na wp.pl