Czerczesow to kolejny trener z kapelusza?

Zaufanie i poparcie, jakim władze i kibice Legii obdarzyli Stanisława Czerczesowa, to sprawa przynajmniej zastanawiająca. Ostatnio taka euforia zapanowała w Polsce, kiedy reprezentację objął Leo Beenhakker.

Henning Berg zraził do siebie wiele osób. Znam byłych pracowników klubu, którzy mówili o nim frajer i zapewniali, że nie podadzą mu ręki. Norweg podobno był zakochany w sobie z wzajemnością, zadzierał nosa, nie słuchał nikogo poza najbliższymi współpracownikami i nie przyjmował do wiadomości, że w Warszawie żyje ktoś, kto wie coś więcej o futbolu.

Plan był inny, trzyletni kontrakt z Bergiem podpisany został po to, by w kulturze dialogu zbudować lokalną potęgę na lata. Dialog skończył się kilka tygodni po złożeniu podpisu pod nową umową. Cierpliwość do Norwega tracili powoli wszyscy. Na piłkarzach zaczynając, w gabinetach prezesów kończąc. Wtedy usłyszałem przy Łazienkowskiej jedno zdanie – następny trener na pewno będzie Polakiem. Bo w klubie dość mieli nadąsanych gwiazdek zza granicy. Woleli swojskiego Janka, z którym można co prawda płynąć tylko po spokojnych morzach, ale przynajmniej się nie obraża i nawet zwolniony poda rękę i uśmiechnie się w swoim iberyjskim stylu.

Wszystko zmieniło się nagle, bo ktoś wymyślił Stanisława Czerczesowa. Co było o nim wiadomo? Że lubi Polaków, to naprawdę dobrze. Że Słowianin, fajna dusza. Też świetnie. Że nie pije. To wspaniale! Brać go natychmiast. Polacy, którzy z nim pracowali, mówili, że to tytan, że treningi wyglądają tak makabrycznie, że następnego dnia na śniadanie schodzi się po schodach tyłem. To też świetnie, bo przecież wiadomo, że piłkarze Legii to lenie i w ogóle nie biegali. Kiedy Rosjanin prowadził pierwsze zajęcia przy Łazienkowskiej, prezes Bogusław Leśnodorski tweetował z okna: "Nadal biegają!".

Recepta na całe zło w Legii okazała się prosta. Trzeba problemy zabiegać! To dobra taktyka, często polecana przez psychiatrów ludziom, którzy nie radzą sobie ze stresem. Trzeba znaleźć coś, co odmóżdża, najlepiej sport wysiłkowy.

Stasiek okazał się też fajny na konferencji. Błysnął dowcipem, pogroził paluchem, ale z uśmiechem na twarzy, śmiał się nawet z debilnych memów, które zalały internet, gdy tylko pojawiła się plotka, że Czerczesow obejmie Legię. Nikogo nawet nie zastanowiło zdjęcie z agentem piłkarskim Mariuszem Piekarskim, który stał za plecami trenera, gdy ten składał podpis pod umową. Leśnodorski poinformował, że Piekarski nie maczał palców w zatrudnianiu Czerczesowa. Przechodził z tragarzami.

Najbardziej medialny polski klub objął trener, który nigdzie nie wytrzymał dłużej niż dwa sezony. Często kłócił się z największymi gwiazdami, odsuwał je od składu. I nikt tak naprawdę nie wie, jaki ma pomysł na panowanie w Warszawie. Spokojnie z tą radością.

[b]Michał Kołodziejczyk, redaktor naczelny WP SportoweFakty
Albania kupiła awans na Euro 2016? UEFA zbada mecz prowadzony przez polskiego arbitra

[/b]

Źródło artykułu: