Korona ciągle płaci wysoką cenę za nieskuteczność

Sebastian Najman

- Gdy marnuje się takie okazje, to czasami jest tak, że to się mści. W naszym przypadku to się sprawdziło - zauważył Dariusz Trela. Bramkarz Korony Kielce nie miał nic do powiedzenia przy golach zdobytych przez legionistów.

Dariusz Trela zapowiadał przed pierwszym gwizdkiem sędziego, że zrobi wszystko, aby powstrzymać piłkarzy Legii i akurat do niego nikt nie może mieć żadnych pretensji. Zawiedli koledzy z formacji ofensywnej.

- Kolejny raz w tym sezonie nie potrafimy wygrać u siebie. Jak widać umiemy grać w piłkę. Sytuacji jest dużo i to nawet gdy gramy z Lechem, Cracovią czy Legią. To na pewno będzie najważniejszym elementem koniecznym do poprawy przed drugą rundą - mówił dziennikarzom po meczu 21. kolejki.

Do 59. minuty, kiedy Wojskowi wyszli na dwubramkowe prowadzenie, Korona toczyła wyrównany bój z utytułowanym przeciwnikiem. - Wydaje mi się, że był to kluczowy moment w tym spotkaniu. Przy 1:2 mieliśmy jednak kolejną sytuację i znów jej nie wykorzystaliśmy. Gdy marnuje się takie okazje, to czasami jest tak, że to się mści. W naszym przypadku to się sprawdziło.

Chociaż po trafieniu Nemanji Nikolicia gospodarze mieli jeszcze pół godziny na odrobienie strat, to ich gra nie wyglądała najlepiej. - Jeśli zdobylibyśmy drugiego gola moglibyśmy powalczyć w końcówce. Na pewno nie spuściliśmy głów i staraliśmy się jak tylko mogliśmy - stwierdził Trela.

Drużyna Marcina Brosza zimę spędzi na 12. pozycji. Miejsce w grupie mistrzowskiej cały czas jest jednak w zasięgu. Tym bardziej, że złocisto-krwiści będą mieli odrobinę łaskawszy terminarz. Odpadły im bowiem mecze między innymi z mistrzem i wicemistrzem Polski. - Mamy przed sobą dziewięć spotkań rundy zasadniczej. Miejmy nadzieję, że znajdziemy się w tej grupie 1-8.

< Przejdź na wp.pl