PAP/EPA / PETER POWELL

Newcastle United: co poszło nie tak? Jeden z najbogatszych klubów spada z hukiem do The Championship

Bartosz Zimkowski

Żaden klub w Europie nie wydał tyle pieniędzy podczas zimowego okienka transferowego co Newcastle United. Zatrudniono doświadczonego menedżera Rafaela Beniteza, ale i tak jutro okazało się tragiczne. Newcastle spada do The Championship.

Mike Ashley - nazwisko które mocno denerwuje fanów Newcastle United. To właściciel klubu, który kupił Sroki w 2007 roku. Początkowo relacje pomiędzy nim a kibicami były bardzo dobre. Miliarder w koszulce Newcastle zjawiał się na stadionie, pił piwo z fanami w barze i mocno wspierał drużynę. Mogło wydawać się, że Newcastle będzie dobijało do "wielkiej czwórki". Tymczasem zaczęły się problemy, spadek drużyny do The Championship, zmiana nazwy stadionu i to zepsuło harmonię. Kibice domagali się odejścia Ashley'a, a ten nie potrafił znaleźć kupca na klub.

Już w poprzednim sezonie Newcastle walczyło o utrzymanie, chociaż tak naprawdę kadra Srok pozwalała na walkę nawet o górną część tabeli. Wyciągnięto wnioski i zatrudniono byłego selekcjonera reprezentacji Anglii, Steve'a McClarena. Wzmocniono także skład i na nowych graczy wydano 48 milionów funtów. Georginio Wijnaldum kosztował najwięcej, bo 14,5 miliona funtów. Sporo zapłacono również za Aleksandara Mitrovica (13 mln) czy Floriana Thauvina (12). O ile dwaj pierwsi okazali się solidnymi piłkarzami, tak Francuz przepadł w Premier League. Zagrał 13 meczów, nie strzelił ani jednego gola i nie zaliczył ani jednej asysty. W styczniu wypożyczono go do Olympique Marsylii.  

W zimowym okienku transferowym znów postanowiono sięgnąć po nowych graczy, widząc, że sytuacja w tabeli nie jest najlepsza. Tym razem kupiono Jonjo Shelvey'a (12 mln), Androsa Townsenda (12,5 mln) oraz Henriego Saiveta (5 mln). 

ZOBACZ WIDEO Piotr Nowak: Trzeba zrobić jeszcze jeden mały krok (źródło TVP) 

Wydaje się, że największy błąd szefostwo klubu zrobiło zbyt późno zwalniając McClarena. Zrobiono to dopiero w marcu, gdy Sroki przegrały siedem z ostatnich dziesięciu meczów. Z 28 spotkań wygrał zaledwie sześć, a aż 16 kończyło się porażkami. Zatrudniony Rafael Benitez miał bardzo trudne zadanie przed sobą, ale też nie zachwycił. Z dziewięciu meczów tylko dwa wygrał, cztery zremisował i trzy przegrał.   

Newcastle fatalnie spisywało się zwłaszcza z drużynami z drugiej części tabeli. W specjalnym zestawieniu widać, że Sroki ze słabszymi zespołami ugrały zaledwie 18 punktów i tylko Aston Villa była gorsza pod tym względem. Dla porównania Sunderland uzyskał o pięć "oczek" więcej i to zaważyło w kontekście utrzymania w Premier League. Kulała również defensywa, która znów potrafiła wyprzedzić tylko Aston Villę, ale i w ofensywie żaden z graczy nie uzyskał dwucyfrowej zdobyczy.

Teraz klub czeka batalia o powrót do Premier League. Kibice pocieszają się, że kiedy ostatni raz zespół spadł do The Championship, to w rok wrócił do najwyższej klasy rozgrywkowej. W sezonie 2009/2010 zdominował rozgrywki i uzyskał 102 punkty, nie przegrywając ani jednego meczu przed własną publicznością i mając 23 "oczka" przewagi nad strefą barażową. 

Czy tym razem będzie tak samo? Newcastle to jeden z największych klubów w Premier League, jeden z najbogatszych i mający rzeszę fanów. Frekwencja na St James Park jest jedną z najwyższych w całej lidze, a z pewnością będzie największa w The Championship. Wydaje się, że jeśli Sroki rozsądnie podejdą do letniego okienka transferowego, to za rok znów przywitamy je w Premier League.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl