WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Maciej Skorża

Maciej Skorża tłumaczy falstart. "To boli"

Sebastian Szczytkowski

Lech Poznań rozpoczął rundę wiosenną najgorzej spośród klubów tworzących ścisłą czołówkę PKO Ekstraklasy. Po niespodziewanie zremisowanym 3:3 meczu z Cracovią trener Maciej Skorża mówił o nerwowości i indywidualnych błędach.

Już pierwsza połowa była dynamiczna. Cracovia objęła prowadzenie dzięki stałemu fragmentowi gry, ale po golu Michała Rakoczego cofnęła się zbyt głęboko. Przed przerwą Pasy straciły bramkę po strzale Joao Amarala. Jeszcze ciekawiej było w drugiej części. Lech Poznań wypracował sobie dwubramkową zaliczkę, ale nie potrafił utrzymać jej do ostatniego gwizdka i zremisował 3:3.

- Kiepsko weszliśmy w mecz. Było sporo niedokładności i nerwowości. Może też dość wolno operowaliśmy piłką. Stracona bramka dodatkowo wzmogła nerwowość, ale drużyna potrafiła otrząsnąć się. W pierwszej połowie były fragmenty dobrej gry, w których kontrolowaliśmy sytuację i stwarzaliśmy sobie dobre okazje podbramkowe - wspomina Maciej Skorża na konferencji prasowej.

- Po zmianie stron poprawiliśmy pewne rzeczy i to przyniosło efekt w postaci dwubramkowej przewagi. Nie mówię, że ona nas uśpiła, ale ostatnie 20 minut było słabe z naszej strony. Mnóstwo indywidualnych błędów i strata trzech goli po raz pierwszy w meczu ligowym. Boli strata punktów, ale jesteśmy na początku rundy i przed meczem było sporo znaków zapytania - dodaje szkoleniowiec Lecha.

ZOBACZ WIDEO: Skandal podczas przejazdu autokaru Realu Madryt. Te obrazki obiegły świat 
Cracovia pokazała serce do walki. Po golu na 3:1 Lecha zanosiło się na porażkę podopiecznych Jacka Zielińskiego, ale ci nie zamierzali się poddać. Szkoleniowiec dał pozytywny impuls drużynie zmianami. Jakub Myszor strzelił gola oraz asystował, a cios na 3:3 zadał gościom Filip Balaj.

- Trochę się działo i myślę, że nikt poza ekipą Lecha, nie wyszedł niezadowolony ze stadionu. Mecz był bardzo dobry do oglądania pod względem walorów czysto piłkarskich, ponieważ było w nim wiele akcji, interwencji bramkarzy, a i padło sześć goli - mówi Zieliński.

- Skakało nam tętno i cieszę się, że potrafiliśmy skoczyć Lechowi do gardła i wydrapać punkt. Piłkarze nie odpuścili, a my cieszymy się, że przeprowadzone zmiany przyniosły gole. Dobrze wyglądaliśmy pod względem fizycznym, a w końcówce zabiegaliśmy rywali. Myślę, że to był klucz do sukcesu - wskazał trener Pasów.

Czytaj także: Kosta Runjaić boi się odejścia piłkarza. "Musimy o to zadbać"
Czytaj także: Gwiazda wyjeżdża z Ekstraklasy! "Najwyższy transfer Wisły od czterech lat"

< Przejdź na wp.pl