Materiały prasowe / Korona Kielce / Do Kielc przyjechało 20 chłopców z Metalista 1925 Charków

Ucieczka młodych piłkarzy z Ukrainy. "Tam spadają bomby"

Maciej Siemiątkowski

Kiedy Rosjanie zaczęli bombardować cywilów, były zawodnik polskiego klubu szybko zorganizował ucieczkę młodych piłkarzy z Ukrainy. Z nastolatkami przyjechało kilku dorosłych. Podróż do Kielc trwała blisko sześć dni!

Cztery lata w Koronie wystarczyły, by Serhij Pyłypczuk poznał w Kielcach prawdziwych przyjaciół. Ukrainiec dwa lata temu skończył karierę i został trenerem dzieci Metalista 1925 Charków. 

Na szczęście, kiedy Rosjanie zaatakowali Ukrainę, jego drużyna nie przebywała w tym mieście, na które został przypuszczony atak agresora. Juniorzy Pyłypczuka byli 24 lutego na turnieju w Winnicy. To 700 kilometrów na zachód od Charkowa - 460 kilometrów od granicy z Polską.

Akcja ratunkowa

W czwartek po wybuchu wojny były gracz Korony podjął decyzję, że nie będzie z chłopcami wracał do Charkowa i że lepiej poszukać schronienia w Polsce, gdzie kiedyś zawodowo grał w piłkę nożną.

ZOBACZ WIDEO: Ukraińscy sportowcy pomagają i walczą na froncie. "Ta armia nas obroni" 

- W Winnicy jeszcze wtedy było spokojnie, ale widzieliśmy, że z każdym dniem pozostawanie w kraju stawało się bardziej niebezpieczne. Dlatego postanowiliśmy przewieźć wszystkich do Polski - mówi w rozmowie z nami Pyłypczuk.

Tłumaczy, jak przebiegła akcja: - To było cztery dni po wybuchu wojny. Nie mogłem pozwolić, by wrócili do Charkowa. W Ukrainie zorganizowałem autokar, którym dzieci z rodzinami pojechały do Krakowa. Stamtąd przewiózł ich do Kielc mój przyjaciel, który obsługuje Koronę Kielce. 

Dzieciaki odesłał, sam został w kraju

Pyłypczuk mieszkał w Polsce sześć lat. Najdłużej występował właśnie w Koronie Kielce, z którą rozegrał cztery sezony w ekstraklasie. Przez kolejne dwa występował w I lidze w barwach Wigier Suwałki i Chojniczanki. Najczęściej grał na lewym skrzydle.

W Polsce miał zostać na chwilę. Przyjechał latem 2013 roku. Pół roku później Rosjanie zajęli Krym, więc bez wahania przyjął ofertę przedłużenia kontraktu z Koroną.

- Myślałem, że zostanę trzy miesiące i wrócę do ojczyzny. Ale wtedy wybuchł konflikt na Ukrainie, więc taka opcja nie wchodziła w grę - mówił "Przeglądowi Sportowemu".

W jeszcze gorszej sytuacji znalazł się po kolejnej rosyjskiej agresji. Kiedy Rosjanie zaczęli bombardować ukraińskie miasta i zabijać cywilów, Pyłypczuk wszystkich swoich zawodników wysłał do Polski, a sam został we Lwowie.

Na zachód Ukrainy wyjechała też większość jego kolegów z klubu. Niektórzy piłkarze z pierwszej drużyny zdążyli uciec do Niemiec i Polski.

- Nie możemy wyjechać z kraju. Po dekrecie prezydenta wszyscy mężczyźni w wieku od 18 do 60 lat muszą zostać tutaj. Na razie siedzę i czekam. Na szczęście moja żona i dziecko są już w Polsce - przyznaje z ulgą były piłkarz.

Najbardziej obawia się o rodziców. - Oni zostali w Charkowie z chorym bratem. Nie mogą stamtąd uciec. Rosjanie każdego dnia ostrzeliwują miasto. Modlę się, by żadna rakieta nie trafiła w ich dom. Miasto jest odcięte, brakuje jedzenia. Na półkach w sklepach zostaje tylko olej samochodowy. Nie rozumiemy tej wojny - trenerowi łamie się głos.

Zapakowani w sportowe torby

Z daleka od tej tragedii są jego szesnastoletni piłkarze. Do Kielc przyjechało 20 chłopców. Z nimi zabrało się osiem matek i dwie dziewczynki.

Korona razem z głównym sponsorem klubu, firmą Suzuki, zakwaterowała wszystkich w hotelu. Partner techniczny przekazuje im ubrania, a ludzie z klubu robią listę i kompletują dla nowych gości najpotrzebniejsze rzeczy. Wszyscy przyjechali prosto z turnieju. Zapakowani w niewielkie sportowe torby. Z tym uciekli do Polski.

Cała drużyna Metalista 1925 Charków będzie nadal trenowała wspólnie. Tyle że pod okiem szkoleniowców Korony. Na emigracji podtrzymają tradycje swojego klubu.

Do Kielc przyjechało 20 chłopców z Metalista 1925 Charków (fot. Korona Kielce).
- Zadeklarowaliśmy pełną pomoc na czas wojny. Pomogliśmy też w uzyskaniu statusu uchodźcy - mówi nam Daria Wollenberg, rzeczniczka prasowa Korony Kielce, zaangażowana w pomoc nowej drużynie.

Wyjaśnia też plany na kolejne dni: - Wszyscy chcą zostać w Kielcach. Matki chłopców chcą tu znaleźć pracę. Zależy nam na tym, żeby wszystkim pokazać Polskę i ułatwić ich start w nowym kraju.

W najbliższą niedzielę cała ukraińska drużyna obejrzy z trybun mecz Korony z Resovią. Ekipa z Kielc jest na trzecim miejscu w tabeli I ligi.

Cała drużyna Metalista 1925 Charków będzie nadal trenowała wspólnie. Tyle że pod okiem trenerów Korony (fot. Korona Kielce).
Co z zawodnikami z Rosji i Białorusi? Liga milczy, a TVP rezygnuje z transmisji
Decyzja FIFA w sprawie baraży. Mamy stanowisko czeskiej federacji

< Przejdź na wp.pl