WP SportoweFakty / Anna Dembińska / Na zdjęciu: zawodnicy Gwardii Koszalin

Koronawirus. Pierwsze oznaki kryzysu. Epidemia uderzy w pierwszoligowców

Marcin Górczyński

Pierwszoligowa Gwardia Koszalin jako pierwsza rozwiązała umowy ze swoimi zawodnikami, ale zapewne nie będzie pod tym względem wyjątkiem. To dopiero początek problemów związanych z pandemią koronawirusa.

Do końca tygodnia ma zapaść decyzja o ostatecznym zakończeniu rozgrywek I ligi w piłce ręcznej. Związek proponuje wyjście, które jest nie w smak liderom trzech grup, mającym superligowe ambicje - koniec sezonu bez wyłaniania zwycięzców i spadkowiczów. Ostrovia Ostrów Wielkopolski, KPR Legionowo i MKS Nielba Wągrowiec solidarnie mówią w temacie jednym głosem, w oficjalnych odpowiedziach proszą o możliwość ubiegania się o awans. 

Od samego zgłoszenia do przyznania licencji bardzo daleka droga, ale pierwszoligowcy zamierzają chociaż podjąć próbę. Władze Superligi czekają na ruch związku (nie zarządzają rozgrywkami I ligi), dopóki nie zapadnie decyzja o ewentualnym przyznaniu 1. miejsca nie będą odnosić się do ewentualnego zwiększenia liczby uczestników. 

W sytuacji kryzysu gospodarczego, ogromnym wyzwaniem będzie nie tylko skonstruowanie wymaganego budżetu w Superlidze (2 mln złotych netto) przez aspirujące zespoły (a nawet przez niektórych aktualnych superligowców). Wielu pierwszoligowców może stanąć nad przepaścią z powodu braku środków na kolejne rozgrywki. A to znacznie mniejsze koszta niż w polskiej elicie (jakieś 300-500 tysięcy złotych, czasem nawet mniej). Na razie w większości klubów zastanawiają się głównie nad tym, jak rozwiązać kwestię umów sponsorskich i rozliczeń środków miejskich. 

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy" 

Jako pierwsza w otwarte karty zagrała Gwardia Koszalin, która z dniem 20 marca rozwiązała umowy z zawodnikami pierwszego zespołu, argumentując decyzję niemożnością wywiązania się z umów ze sponsorami i urzędami, które zawierają zapisy o reklamowaniu ich w czasie meczów, turniejów i akcji promocyjnych.

- Nie jesteśmy pod tym względem wyjątkiem, takie problemy pojawią się w całej Polsce. Zastanawiamy się, jak rozliczyć dotacje miejsce w momencie, gdy rozegraliśmy jedynie część sezonu. Czekamy też na opinię prawną związku w sprawie ostatecznej klasyfikacji. Mogę tylko zapewnić, że razem ze sponsorami nie zostawimy na lodzie zawodników będących w potrzebie - tłumaczy nam Tomasz Nowe, prezes Gwardii.

Wkrótce za jego przykładem zapewne pójdą kolejni prezesi - już teraz mówi się, że trudno będzie utrzymać rozbudowaną do 36 zespołów I ligę. 

ZOBACZ: Reprezentant Polski zostaje w Płocku
ZOBACZ: Moryto najlepszy w XXI wieku

< Przejdź na wp.pl