Materiały prasowe / Marian Chytka / przygonski.com / Na zdjęciu: Jakub Przygoński

Jakub Przygoński traci do czołówki Dakaru. "Nasz samochód wciąż jest wolniejszy"

Łukasz Kuczera

Jakub Przygoński osiągnął trzynasty czas na trzecim etapie Rajdu Dakar. Polak po zakończeniu zmagań wskazywał na różnicę w prędkości pomiędzy jego buggy a konstrukcjami 4x4. - Cieszę się jednak z tego, że uczucie w środku auta było dobre - mówił.

We wtorek pierwsi na mecie trzeciego etapu Rajdu Dakar zameldowali się motocykliści, a wśród nich Maciej Giemza. Reprezentant Orlen Team był 25. - Bardzo szybki odcinek. Jechaliśmy niespełna 3 godziny, różnice czasowe były minimalne, co pokazuje, że nie był on wymagający nawigacyjnie - powiedział Giemza.

Wtorkowy etap został skrócony wskutek intensywnych opadów deszczu w rejonie, który mieli wizytować uczestnicy Dakaru. Decyzja organizatorów sprawiła, że zawodnicy otrzymali więcej czasu na odpoczynek.

- Motocykl spisywał się świetnie. Dobrze, że skończyliśmy trochę wcześniej. Jest więcej czasu na regenerację. W środę czeka na nas najdłuższy odcinek w całym rajdzie - dodawał motocyklista Orlen Team.

ZOBACZ WIDEO: Kto zostanie nowym selekcjonerem reprezentacji Polski? Listkiewicz zdradza swoje typy 

Wtorkowy skrócony etap przyniósł niespodziankę wśród motocyklistów. Wygrał bowiem Portorykańczyk Joaquim Rodrigues. W klasyfikacji generalnej wciąż prowadzi Brytyjczyk Sam Sunderland. Drugi jest Francuz Adrien van Beveren, a trzeci Austriak Matthias Walkner.

W klasyfikacji samochodów Jakub Przygoński znalazł się ponownie poza TOP10. Kierowca Orlen Teamu straty do czołówki tłumaczył m.in. możliwościami samochodu. - Odcinek był bardzo szybki. Momentami zmagaliśmy się z partiami wydm, ale praktycznie cały czas jechaliśmy na pełnym gazie. Póki co nasz samochód wciąż jest wolniejszy od tych z napędem 4x4. Cieszę się jednak z tego, że uczucie w środku auta było dobre i udało nam się uniknąć błędów - mówił Przygoński, który w tym roku jedzie nowym samochodem buggy z napędem na tylną oś.

Wtorkowy etap wygrał Carlos Sainz przed Henkiem Lateganem i Stephanem Peterhanselem, który systematycznie odrabia straty do czołówki. Prowadzenie w klasyfikacji generalnej w klasie samochodów utrzymał ósmy we wtorek Nasser Al-Attiyah. Wcześniej otrzymał on karę finansową w wysokości 5 tys. euro i dyskwalifikację w zawieszeniu za złamanie przepisów dotyczących odłączenia tzw. czarnej skrzynki rejestrującej dane i osiągi pojazdu.

Przygoński utrzymał 9. lokatę w klasyfikacji generalnej, a Martin Prokop który na metę w Al Qaisumah dotarł na 17. pozycji, spadł o jedno "oczko" i zajmuje w tej chwili 7. miejsce w ogólnych wynikach Dakaru.

Z kolei wśród quadowców najlepiej we wtorek wypadł Pablo Copetti. Tym samym objął on prowadzenie w klasyfikacji generalnej Dakaru. Siódmy na mecie Kamil Wiśniewski utrzymał 5. lokatę w całym rajdzie. Do miejsca na podium traci w tej chwili niespełna 2,5 minuty. - Za nami bardzo szybki odcinek. Na długich prostych jechałem na zaciętym gazie. Do tego dużo przyjemnych do jazdy wydm, na których cały czas trzeba było jednak zachowywać pełną koncentrację - relacjonował Wiśniewski.

- Czołówka jedzie w tym roku bardzo równo. Moja strata do zwycięzcy etapu nie była duża. Zaliczam ten dzień do udanych - zaznaczył quadowiec, który w trakcie przygotowań do niskich temperatur charakterystycznych dla arabskiej pustyni stawiał w ostatnich tygodniach na morsowanie.

Czytaj także:
O tym, jak ekolodzy uratowali "dom" Michaela Schumachera
Zdjęcie Michaela Schumachera poruszyło fanów F1

< Przejdź na wp.pl