Czarownica z prezentami i pierogi z dynią. Włoskie święta Andrei Anastasiego

Agata Wasielewska

Andrea Anastasi, szkoleniowiec Lotosu Trefla Gdańsk, na święta wraca do ojczystej Italii. Jak się okazuje, Boże Narodzenie obchodzi niemal tak samo, jak my w Polsce.

Okazuje się, że włoskie święta wyglądają bardzo podobnie do naszych rodzimych, chociaż są między nimi drobne różnice. Najwyraźniejszą jest to, że Włosi nie obchodzą tak uroczystej kolacji wigilijnej. - Tego dnia raczej przygotowujemy się do wspólnego wyjścia do kościoła o północy - wyjaśnia Andrea Anastasi, szkoleniowiec Lotosu Trefla Gdańsk.

Z rodziną i przyjaciółmi mieszkańcy Italii spotykają się w pierwszy dzień świąt. - Urządza się wtedy wielkie przyjęcie. Tym razem spotkamy się wszyscy w domu mojej mamy, który jest bardzo mały. Dlaczego akurat tam? Dotarło do mnie, że ona ma już 89 lat, to naprawdę jest starszy człowiek. Kiedy powiedziała, że w tym roku chciałaby zobaczyć u siebie całą rodzinę i prawie się przy tym rozpłakała, stwierdziliśmy, że po prostu musimy zjechać się do niej - opowiada wzruszony Włoch. 

Trener gdańszczan opowiedział też o tradycji, która jest dla włoskich świąt bardzo charakterystyczna, a która wydaje się nietypowa w innych krajach. 6 stycznia, w Święto Trzech Króli, prezenty dzieciom przynosi... Befana, czarownica na miotle. - Właściwie kończymy wtedy okres świętowania. Urządzamy przyjęcie i to jest bardzo radosny czas, zwłaszcza dla najmłodszych, którzy otrzymują upominki i słodycze. 

Według najpopularniejszej legendy, Befana to wiedźma, która udzieliła noclegu podążającym do Betlejem Kacprowi, Melchiorowi i Baltazarowi. Sama nie zdążyła złożyć pokłonu maleńkiemu Jezusowi, teraz więc podarunki dla niego przeznaczone roznosi dzieciom. 

ZOBACZ WIDEO Bóg, futbol, Borussia. Polak, który zatrzymał papież 

 A jakie potrawy spożywają Włosi w Boże Narodzenie? - Ze względów religijnych, w wigilię nie jemy mięsa. Głównie na stole są ryby i coś w rodzaju pierogów, ale z dynią. To typowe danie z mojego regionu [Lombardia - przyp. red.]. Pierwszy dzień świąt to istna tragedia, bo jedzenie jest bardzo ciężkie, czyli dokładnie tak jak w Polsce. Jemy dużo wieprzowiny, pierożki (nazywane tortellini) z mięsem. Zawsze czekam na ten moment, bo lubię takie smakołyki - śmieje się Anastasi. 

 Włoch cieszy się także na kolędowanie w rodzinnym gronie. - Kolędy są u nas bardzo popularne, w moim domu śpiewa się je zawsze. Uwielbiam ten moment, kiedy siadamy przy kominku albo przy choince i rozlega się muzyka. To cudowny czas, kiedy możemy być wszyscy razem.

< Przejdź na wp.pl