WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Dominika Sobolska (nr 10)

Mistrzostwa Europy siatkarek. Wyjątkowe wydarzenie dla Dominiki Sobolskiej: Miałam miękkie nogi

Dominika Pawlik

Dla czterech "polskich Belgijek" środowe starcie z Polską było wyjątkowe nie tylko ze względu na zwycięstwo (3:2). - Starałam się nie myśleć za dużo - wspominała Dominika Sobolska.

Reprezentacja Belgii goniła wynik. Dwukrotnie w środowym spotkaniu z Polkami wyszła z opresji, okazała się lepsza w polu zagrywki i ostatecznie wykorzystała swoją szansę i zwyciężyła, inkasując dwa punkty i awansując na drugie miejsce w grupie B. 

Zanim jednak mecz się rozpoczął, cztery zawodniczki w kadrze Belgii przeżywały wyjątkowe emocje. Dominika Sobolska, Kaja Grobelna, Karolina Goliat i Dominika Strumiło przeżywały odgrywanie obu hymnów. Bo choć grają dla innej kadry, są związane z Polską. 

Czytaj też: 
-> Mistrzostwa Europy siatkarek. Jacek Nawrocki po pierwszej porażce Polek: Nie wykorzystaliśmy swojego potencjału
-> Mistrzostwa Europy siatkarek. Młoda bohaterka reprezentacji Belgii: Ten mecz zapamiętam do końca życia

Dominika Sobolska już wcześniej mówiła, że to starcie będzie dla niej dużym przeżyciem. - Uwielbiam tu wracać i czuję się tu jak w domu. Na pewno pod każdym względem będzie emocjonująco - tłumaczyła. 

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Bayern Monachium docenił Lewandowskiego. "Piłkarze po trzydziestce nie otrzymują długoletnich umów" 

Po wygranej ciężko jej było ochłonąć. - Jestem w takim szoku, że jeszcze to do mnie nie dotarło. Wiadomo, cieszy wygrany mecz, trochę inaczej jest, bo z Polkami - ekscytowała się środkowa. 

- Ogólnie nie weszłam super w ten mecz. Szczerze mówiąc miałam nawet trochę miękkie nogi, potem już było spokojniej. Starałam się nie myśleć za dużo o tym wszystkim. Wiedziałam, że jak zacznę wymyślać scenariusze w głowie, to będzie już tylko gorzej - dodała. 

Belgijki nie były faworytkami tego starcia, bo w tym sezonie wygrywały do tej pory Biało-Czerwone. Obie ekipy mają jednak zbliżony potencjał. - Nie wychodziłyśmy z założenia od początku, że przyjdziemy i tak po prostu wygramy z Polkami. Wiedziałyśmy, że musimy zagrać jako zespół i wtedy wszystko może się zdarzyć. Zdawałyśmy sobie sprawę, że to drużyna w naszym zasięgu - tłumaczyła Sobolska. 

- Przyciśnięcie Polek w zagrywce było najważniejsze. Jeżeli dograją sobie piłkę do siatki, to potem Asia Wołosz szaleje i jest naprawdę bardzo ciężko. Od początku było ustalone, że mamy ryzykować w polu zagrywki i odrzucić od siatki rywalki, żeby mieć jakieś szanse - wyjawiła. Tak też się stało, bo w kluczowych momentach to właśnie bardzo mocna albo sprytna zagrywka sprawiała, że Polki traciły punkty. 

Oba zespoły miały już zapewniony awans i tak naprawdę nic już "nie musiały", jednak obu ekipom zależało na jak najlepszej pozycji wyjściowej przed kolejną fazą. - Nie miałyśmy nad sobą presji, natomiast Polki miały zdecydowanie większą. Jeżeli zespół nie ma nic do stracenia, to ciężko się gra przeciwnikowi. Polkom zabrakło chyba trochę chłodnej głowy - zastanawiała się Sobolska. 

- Mecz z Portugalią musiałyśmy wygrać (we wtorek Belgijki zwyciężyły z nimi 3:1 i tym samym zapewniły sobie awans - przyp. red.), a wszystko od środy, co było dodatkowo zdobyte przez nas, to nadwyżka. Mam nadzieję, że nie powiedziałyśmy ostatniego słowa w tym turnieju - dodała. 

Na razie nie wiadomo, z kim Belgijki zmierzą się w kolejnej fazie. - Nie będziemy teraz udawać wielkich bohaterek, bo trzeba się skupić po prostu na kolejnym spotkaniu. Co ugramy dodatkowo ponad nasz cel (wejście do "ósemki" - przyp. red.) to super i zobaczymy, co przyszłość przyniesie - zakończyła.

< Przejdź na wp.pl