Michał Wlazło dla SportoweFakty.pl: Przygoda życia, za którą nie zapłacimy kartą kredytową
[tag=37228]Michał Wlazło[/tag], ekspert działu MMA SportoweFakty.pl, wziął udział w rozgrywkach Calcio storico fiorentino, gdzie wystąpił w drużynie z San Giovanni. Zawodnik twierdzi, że była to przygoda jego życia.
Rozgrywki te są zbliżone do fight footballu, czyli dyscypliny łączącej rugby, sporty walki i piłkę nożną. W grze wzięły udział cztery zespoły: Biachi (biali), Azzurri (błękitni), Rossi (czerwoni) i Verdi (zieloni). - Wyjazd okazał się przygodą życia. Przyjechałem wraz z przyjacielem Andrzejem Kulikiem na zaproszenie drużyny Verdi. Zadbali o nas naprawdę bardzo przyzwoicie. Mieszkaliśmy w Prato, mieście oddalonym od Florencji o około 15 km. Mieliśmy do dyspozycji duży apartament - relacjonuje Wlazło.
Pobyt we Włoszech był kilkudniowy, a Polacy, podobnie jak pozostali zawodnicy, musieli pozytywnie przejść testy medyczne. - W czwartek byliśmy w klinice sportowej, gdzie przeszliśmy badania dopuszczające nas do gry, wieczorem odbył się jeden trening taktyczny z kilkoma elementami biegowymi i gry piłką. Piątek minął na zwiedzaniu Florencji i spędzaniu czasu z drużyną. W sobotę startował pierwszy półfinał. Grali niebiescy z białymi. Mieliśmy świetne miejsca na arenie, żeby zobaczyć, o co w tym chodzi "na żywo". Obraz w internecie w ogóle nie oddaje powagi sytuacji. Pierwszy raz w głowie miałem myśl - "co ja tu robię?". W niedzielę od rana siedzieliśmy w campie naszej drużyny. Około 16.00 odbywał się wielki marsz drużyn i ludzi przebranych w stroje z epoki - mówi nasz ekspert.
Nasz ekspert wypowiedział się również w kwestii urazów: - Mogło stać się wiele. Chłopaki mieli połamane szczęki, ręce. Myślę że kilku naszych przeciwników ma problemy z nogami po low kickach. Co do moich strat, to jest to tylko obita lewa pięść. Musiałem źle uderzyć sierpa i chyba torebka stawowa w kostce pękła. Nie są to jednak straszne kontuzje.
Michał Wlazło odniósł się również do pytania odnośnie realizacji takowego sportu w Polsce i jego ewentualnego powodzenia. Jego zdaniem: - Taki sport nie będzie miał racji bytu w Polsce. We Florencji to jest tradycja, która jest pielęgnowana od XV wieku. Jeżeli u nas nagle by coś takiego utworzyć, to byłoby to odebrane jako zwykła ustawka, chociaż jest to bardzo emocjonujący sport i daje kibicom dużo wrażeń. Co ciekawe w naszej drużynie grał były zawodnik z włoskiej Serie A. Opowiadał nam, że emocje i stres przed wyjściem są o wiele większe w calcio storico. Reasumując, była to przygoda życia, za którą nie zapłacimy kartą kredytową (śmiech).
Michał Wlazło i Andrzej Kulik byli pierwszymi Polakami w rozgrywkach Calcio storico. Następne edycja tego wydarzenia odbędzie się za rok we Florencji.