Tadeusz Zdunek wyciąga Wybrzeże z bagna. "To kumulacja wieloletniej polityki"
W ostatnim czasie Tadeusz Zdunek zdołał zmniejszyć koszty administracyjne z 65 do 25 tysięcy złotych miesięcznie. Wprowadza on konsekwentnie program naprawczy mający uratować finanse klubu.
W Gdańsku nikt nie ukrywa, że klub ma problemy finansowe. Z nich wynikają różne problemy wokół klubu. - Wszystko rozbija się o finanse. Jak u nas sprzedajemy 3,5-4 tysiące biletów, a w Częstochowie 12 tysięcy, to łatwo jest policzyć, że oni w dwa mecze zarobią tyle, co my przez cały sezon. My przez cały rok zarobimy 600-700 tysięcy złotych dzięki meczowi z Unibaksem. Z drugiej strony miasto pomaga nam trochę bardziej. Myślę, że podpisaliśmy mądre kontrakty w porównaniu z innymi klubami. Nie mamy żadnych kontraktów ponad milionowych - wszystkie grubo poniżej, a wiem że w innych ośrodkach zdarzają się dwumilionowe umowy. Różnica jest bardzo duża, ale w tym roku patrzymy przede wszystkim na wydatki - przyznał Tadeusz Zdunek.
Chodzą już różne legendy o aktualnym zadłużeniu Renault Zdunek Wybrzeża. - Aby zredukować zadłużenie przeprowadziłem mocne zmiany kadrowe. Działam od dwóch tygodni. Po tym jak rozstaliśmy się z trzema osobami i renegocjowaliśmy umowy z pozostałymi pracownikami klubu, udało się obniżyć koszty działalności z 65 do 25 tysięcy złotych w skali miesiąca. 40 tysięcy złotych to w mojej ocenie znaczna różnica. W dalszym ciągu pilnujemy wydatków. Podliczamy wpływy do kasy i myślę o negocjowaniu kontraktów z zawodnikami. Nie chcę oferować wirtualnych pieniędzy, tylko spłacić zadłużenie i rozłożyć je na satysfakcjonujące wszystkich raty. Mamy potężne zobowiązania przede wszystkim wobec Artura Mroczki, który mimo wszystko jeździ i wielki szacunek dla niego. Wobec innych zawodników są mniejsze zobowiązania, a żużlowcy zagraniczni są rozliczeni praktycznie na zero - przekazał główny sponsor czerwono-biało-niebieskich.
Jakie jest więc obecne zadłużenie klubu? - W ostatnim czasie wszystko liczymy, gdyż jest wiele zmiennych. Przeciąga się przetarg na promocję miasta poprzez sport, a obecnie mamy duże zaległości za stadion - to są powiązane sprawy. Naszym celem jest dojechanie do końca sezonu i jestem przekonany, że się to uda. Na dniach dowiemy się ile dokładnie otrzymamy pieniędzy z miasta. Sprawa przeciąga się nie z winy klubu - opisał sytuację Zdunek. Czy tak duże obcięcie kosztów oznacza, że wcześniej były one przesadnie wysokie? - Każdy pracuje w swoim stylu i ja preferuję, by ludzie pracowali intensywnie i przy tym byli mobilni. Spotykamy się na codziennych naradach, na których sekretarka spisuje punkty do wykonania, a kolejnego dnia sprawdzamy kto co wykonał. Zapewniam, że każdy pracownik klubu ma co robić. Przywykłem do takiego działania, bo od długiego czasu zarządzam sporym biznesem - zauważył.
Mówi się, że jedyną szansą dla gdańskiego żużla jest pomoc Grupy Lotos. - Ja doskonale rozumiem przedstawicieli Grupy Lotos. Przez wiele lat wykładała ona duże pieniądze na żużel, a efekty były mierne. W 2012 roku przy wysokim budżecie drużyna spadła do I ligi i mogło to zdenerwować zarząd. Do mnie po ostatnim meczu zadzwonił mój przyjaciel i powiedział, że zniszczyłem swoje nazwisko. Ja jednak chcę ciężką pracą zapracować na to, by odzyskać zaufanie. Zawsze najpierw pracowałem, potem żądałem. Gdybyśmy mieli jeszcze dwóch sponsorów wspierających klub na moim poziomie, czyli kwotą rzędu kilkuset tysięcy złotych, to nie byłoby żadnego problemu. Podkreślam, że nie chodzi tu o wielkie miliony. Mimo problemów finansowych zależy nam na dobrej atmosferze wokół żużla. Chcemy, by więcej kibiców przychodziło na mecze. Zamierzamy rozdawać bilety domom dziecka, hospicjom. Chcemy zmienić postrzeganie żużla w Gdańsku. Liczę, że wszyscy eksperci, którzy mieli okazję się wykazać, a wcześniej prowadzili klub z niewielkimi sukcesami nie będą nam przeszkadzać w pracy. Obawiam się, że jak zostanę zniechęcony do żużla, to w obecnej sytuacji mogłoby go w Gdańsku nie być - uważa Tadeusz Zdunek.
W takiej sytuacji ciężko mówić o potencjalnych wzmocnieniach. - Są wolni zawodnicy ale myślę, że przede wszystkim trzeba wydobyć rezerwy z obecnej kadry. Jej potencjał jest wyższy, niż 30 punktów w meczu. Jak każdy pojedzie na swoim poziomie, to zarząd i kibice nie będą musieli się wstydzić - uważa Piotr Szymko. - Prowadzimy rozmowy w celu uzupełnienia składu, ale na razie jest to pełna tajemnica. Jak się dogadamy, to to ogłosimy, a jak nie to pozostanie to tajemnicą. Mogę tylko powiedzieć, że zawodnicy o których myślimy mają kontrakty z klubami z najwyższej klasy rozgrywkowej - dodał Zdunek.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>