Troy Batchelor: Jestem jak wygłodniały tygrys. Chcę awansować z Wybrzeżem do PGE Ekstraligi

Jeszcze niedawno Troy Batchelor ścigał się w cyklu Grand Prix. Zbudował swoje nazwisko w Ekstralidze, następnie był czołowym żużlowcem Nice PLŻ. Teraz wraca do ścigania w Wybrzeżu. Wraca bardzo głodny - jazdy, wyników i sukcesów.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Batchelor, Doyle, Holder WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Batchelor, Doyle, Holder

WP SportoweFakty: Podpisał pan kontrakt z Renault Zdunek Wybrzeżem. Czy można powiedzieć, że wraca pan do gry na dobre?

Troy Batchelor: Na pewno w marcu wracam do gry. Jestem optymistą przed sezonem. W środę wreszcie podpisałem kontrakt w Polsce i jestem bardzo zadowolony z tej decyzji. Liczę na to, że kibice również będą.

Wybrzeże trochę pana odkurzyło, a niektórzy kibice już zapomnieli na co pana stać. Czy mają czego się obawiać?

- Ja z pewnością czuję, że jestem w wysokiej formie. Naprawdę, chciałem jeździć w Polsce w minionych rozgrywkach, ale wszystkie okoliczności sprawiły, że nie było dla mnie miejsca w ROW-ie Rybnik. Przez kontuzję straciłem siedem pierwszych spotkań i sezon był już w pełni. Wyszło tak, że przez teoretycznie lekki wypadek na motocrossie doznałem bardzo groźnej kontuzji. Muszę zapomnieć o 2016 roku i patrzeć na kolejny.

Może sezon 2016 nie byłby stracony, gdyby Rybnik gdzieś pana wypożyczył?

- Było dużo różnych czynników, które stanęły na przeszkodzie, by móc myśleć o wypożyczeniu. Miałem wiele regulacji w kontrakcie, które mi to uniemożliwiły. Nie chcę jednak o tym mówić zbyt wiele, to nie ma sensu.

W Wybrzeżu będzie pan jednym z najbardziej doświadczonych zawodników.

- To pewnie znaczy, że jestem stary? Nie no, oczywiście wiem, że mamy bardzo młody skład. Znam tych chłopaków. Przykładowo Anders Thomsen ma przed sobą wielką przyszłość. Myślę, że będzie ważnym punktem drużyny. To nie ja jestem jednak najbardziej doświadczony w drużynie, tylko Renat Gafurow. To dla niego dziesiąty sezon w Wybrzeżu i na pewno będę go pytał o różne detale. Jeździłem w Gdańsku wiele razy, ale jego doświadczenie budzi respekt. Teraz jestem po raz pierwszy w tym mieście jako zawodnik Wybrzeża. Rozmawiamy ze sobą i nie mogę się doczekać marca, by jeździć dla tego klubu.

ZOBACZ WIDEO Martin Vaculik: TOP-8 celem na Grand Prix

W 2015 roku był pan szóstym zawodnikiem Nice PLŻ. Czy po straconym sezonie jest szansa powtórzyć ten wynik?

- Zdecydowanie tak! Powinno być jeszcze lepiej. Jestem teraz jak wygłodniały tygrys. Nigdy nie wiesz jak wiele można stracić, zanim tego nie stracisz. Teraz wiem jak ważne są przygotowania zimowe, gdy straciłem je przez kontuzję. Zależy mi na startach w Polsce. Czuję, że mogę punktować dużo lepiej. Przecież gdy jeździłem w ROW-ie w 2015 roku, połowa torów była dla mnie kompletnie nowa! Przez siedem sezonów jeździłem w Ekstralidze i nigdy nie ścigałem się w Łodzi, czy Krakowie. Teraz wiem, że będzie zdecydowanie lepiej.

Przez ten okres z pewnością czuł się pan ekstraligowym zawodnikiem. Czy jazda w niższej klasie rozgrywkowej nie była w pewnym sensie dyshonorem?

- Tak tego nie traktuję, bo to nie jest takie ważne. W Nice PLŻ jeździ wielu naprawdę ciekawych zawodników. Gdy tam przechodziłem, znałem tylko kilku, jak Fredrik Lindgren, czy Antonio Lindbaeck. W tej klasie rozgrywkowej jest zawsze 3-4 żużlowców, których można nazwać gwiazdami. Nie oznacza to jednak, że inni nie potrafią jeździć. Czasami przecierałem oczy ze zdumienia, gdy jechałem na nieznany sobie tor i widziałem, że ktoś kogo widzę po raz pierwszy w życiu jedzie naprawdę szybko.

Lokalni matadorzy?

- Dokładnie! Czasami chodziłem po parku maszyn i pytałem: "Kim jest ten chłopak, który mnie pokonał?" To mocni zawodnicy i trzeba się trzymać na baczności.

2015 rok Troy Batchelor wykręcił w Nice PLŻ średnią biegową 2,246. Jak będzie tym razem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×