Troy Batchelor: Jestem jak wygłodniały tygrys. Chcę awansować z Wybrzeżem do PGE Ekstraligi

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Czy pan może zostać gwiazdą tej ligi?

- Ja nie muszę być gwiazdą, ważne byśmy wygrywali jako zespół.

To pański pierwszy sezon w Wybrzeżu. Czy kiedyś już było blisko podpisania kontraktu z gdańszczanami? W doniesieniach prasowych nigdy pana z tym klubem nie łączono.

- Trudno mi powiedzieć. W tym momencie nie przypominam sobie tego, by była jakakolwiek opcja, by trafić do Wybrzeża. Zimą telefon jest jednak rozgrzany od połączeń z wielu klubów, więc może coś tam kiedyś było.

Czy zimą czekają pana starty w mistrzostwach Australii?

- Taki jest plan. Najpierw chcę załatwić wizę do Anglii i jak to tylko możliwe, zamierzam pojechać do domu, by przygotować się do sezonu w Australii i być gotowym na mistrzostwa mojego kraju. Pojadę u siebie w około dziesięciu zawodach.

Wspomniał pan o Anglii. Z czego wynikały mocno przeciętne występy w tym sezonie w Elite League?

- To prawda, nie było najlepiej. Nie szło mi z tych samych powodów co w Polsce. Miałem groźną kontuzję. Przez złamaną rękę straciłem sześć miesięcy i nie mogłem się przygotowywać do sezonu. To było takie złamanie, jak bym doznał go trzy razy w tym samym momencie. Sama operacja trwała siedem godzin. Najczęściej żużlowiec łamie obojczyk podczas sezonu, wypada się na miesiąc, czy dwa i wraca się do gry. Ja straciłem sześć miesięcy i wróciłem dopiero w lipcu. Wówczas powinienem być już w idealnej formie. W środku sezonu byłem w takiej dyspozycji, w jakiej normalnie zaczynałbym przygotowania kondycyjne do sezonu. Nie mogłem się przygotowywać, aż w końcu wyjechałem na tor. Było mi bardzo ciężko, bo na torze wyglądałem zupełnie inaczej niż kiedykolwiek. W końcówce sezonu w Anglii, czy w Danii było już całkiem dobrze. W żużlu mówi się, że jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. Ta końcówka pozwoliła mi myśleć z optymizmem na kolejny sezon.

Czyli teraz czas na awans z Wybrzeżem do PGE Ekstraligi?

- Tak, chcę awansować do PGE Ekstraligi i zrobić to z Wybrzeżem. Plan jest taki, by wygrywać i zostać w Gdańsku na kolejny sezon. Wiem jednak, że mamy przed sobą mnóstwo pracy.

Czy już teraz jest czas na jakieś indywidualne cele?

- Przede wszystkim chcę wrócić do optymalnej formy. Przecież jeszcze niedawno jeździłem w Grand Prix! Chcę znów się ścigać wśród najlepszych. Nie odpuszczę kwalifikacji do Grand Prix. Najważniejsze jest to, by jeździć tak, jak przed kontuzją.

Pana rodak, Jason Doyle pokazał, że można w krótkim czasie wejść do światowej czołówki.

- Oczywiście. W żużlu wszystko jest możliwe. Gdybyśmy rozmawiali rok temu i powiedziałbym, że zostanie mistrzem świata, reakcja byłaby przewidywalna. On jest jednak bardzo szybki. Szkoda jego ostatniej kontuzji, ale pokazał, że ciężką pracą i treningami można wejść na szczyt. Mocno śledzę jego poczynania, bo ja, Jason Doyle i Chris Holder jeździliśmy ze sobą od lat dziecięcych. Mieliśmy 12-13 lat i jeździliśmy w zawodach w mniejszych kategoriach. Byliśmy wielkimi rywalami. Jak teraz się pomyśli o tych dawnych czasach i na to gdzie jesteśmy teraz, to wszystko jest szalone. Widzę go walczącego o mistrzostwo świata, a on mnie wracającego do Grand Prix. Przede mną wiele pracy, by dojść tam, gdzie byłem.

Rozmawiał Michał Gałęzewski

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

2015 rok Troy Batchelor wykręcił w Nice PLŻ średnią biegową 2,246. Jak będzie tym razem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×