Jarosław Galewski: Pogoda po raz kolejny spłatała wam figla. Tym razem nie udało się wyjechać na tor w Ostrowie Wielkopolskim...
Michał Szczepaniak: Od kiedy jeżdżę na żużlu jeszcze nie było takiej pogody w okresie poprzedzającym ligową rywalizację. Wiadomo, że raz trzeba było czekać na treningi dłużej a innym razem krócej. Nigdy jednak to wszystko się tak nie przeciągało. Cieszę się, że mogliśmy odjechać chociaż kilka treningów, ponieważ na południu Polski chyba nikt nie wyjechał na tor. Nie da się ukryć, że na razie nie jest kolorowo.
Liga zbliża się wielkimi krokami i istnieje poważne ryzyko, że sporej grupie zawodników będzie brakować jazdy...
- Na pewno tak. Jest tylko kilka torów w Polsce, gdzie zawodnicy już trenowali. Bez wątpienia brakuje jazdy i takich meczów sparingowych jak ten w Ostrowie, który ostatecznie nie doszedł do skutku. Wielka szkoda, że nie udało się wyjechać w piątek, ponieważ ostrowska nawierzchnia była przed opadami w naprawdę dobrym stanie. Niestety, spadł deszcz i powiem szczerze, że jazda w takich warunkach na początku sezonu nie jest niczym przyjemnym.
Pojawił się pomysł przesunięcia inauguracji rozgrywek ligowych. Czy uważasz, że to dobry pomysł?
- Dla niektórych byłoby to na pewno dobre rozwiązanie. Część zawodników naprawdę mało jeździła. W przyszłym tygodniu pogoda ma być jednak znacznie lepsza, więc może wtedy uda się wyjechać i trochę więcej pojeździć. Decyzja w tej sprawie należy jednak do działaczy i to oni muszą ją podjąć.
Jak przygotowywałeś się do tego sezonu?
- Powiem szczerze, że pracowałem bardzo ciężko. Niesłychanie wiele trenowałem a także sporo pracowałem przy sprzęcie. Po kilku treningach, które już odbyłem, jestem naprawdę zadowolony. Zobaczymy, jak to wszystko będzie funkcjonować w trakcie sezonu.
Dlaczego postanowiłeś pozostać w Częstochowie?
- Miałem dwuletni kontrakt z częstochowskim klubem i z tego powodu nie było mowy o żadnym odejściu i zmianie barw klubowych przed tym sezonem.
Chyba jednak nie do końca. Kiedy rozmawialiśmy pod koniec ubiegłego sezonu nastawiałeś się na starty w pierwszej lidze. Dlaczego zmieniłeś decyzję?
- Nie mogłem zmienić żadnej decyzji, ponieważ miałem dwuletni kontrakt z częstochowskim klubem. Można powiedzieć, że pojawiły się tylko jakieś spekulacje. Mój kontrakt jest w dalszym ciągu ważny i nie ma o czym mówić.
Jakie masz cele w rozpoczynającym się sezonie?
- Ciężko w tej chwili powiedzieć, ale na pewno nie chciałbym powtórzyć takiego sezonu jak ten poprzedni. W ubiegłym roku początek był całkiem niezły, ale z meczu na mecz było już coraz gorzej. Przede wszystkim chciałbym mieć pewne miejsce w składzie częstochowskiego klubu. Wierzę, że będę w stanie je sobie wywalczyć i reprezentować swój zespół w kolejnych meczach ligowych.
A jakie masz plany w związku ze startami za granicą?
- Na pewno chciałbym podpisać dobry kontrakt w Szwecji. Zależy mi przede wszystkim na jak największej liczbie startów i tym będę się kierował przy podpisywaniu umowy. Regularność i systematyczność jest dla mnie bardzo ważna. Nie chciałbym powtórzyć sytuacji z ubiegłego sezonu, kiedy byłem na torze raz na dwa lub trzy tygodnie. Wtedy jest trudno o nawiązanie walki z rywalami.
Jak oceniasz siłę Włókniarza po zakończonym okresie transferowym?
- Trudno powiedzieć, jaka będzie nasza siła. W praktycznie każdej drużynie pozmieniały się składy. U nas też to wszystko wygląda nieco inaczej, ale pozostał jednak pewien trzon zespołu. Jestem przekonany, że będzie nas stać na dobre wyniki. Z drugiej jednak strony ciężko wyrokować przed początkiem rozgrywek ligowych. Wiadomo, że w sporcie różnie bywa.
W częstochowskim zespole nie będzie startował już Sebastian Ułamek. Czy traktujesz jego brak jako szansę na wykazanie się?
- Sebastian Ułamek to bardzo dobry zawodnik i daleko mi do niego. Mogę jednak zapewnić, że będę starał się jechać na jak najwyższym poziomie. Dołożę wszelkich starań, żeby ten sezon był jak najlepszy w moim wykonaniu.
Czy podzielasz pogląd wielu zawodników, że tegoroczne rozgrywki ligowe mogą być niesłychanie wyrównane?
- Wydaje mi się, że tak właśnie może być. Trudno wskazać przed sezonem jakiegoś faworyta. Przed początkiem ligi zawsze jest wiele spekulacji na temat szans poszczególnych zespołów, jednak obecnie bardzo trudno wytypować drużynę, która ma największe szanse na końcowy sukces. Składy są naprawdę bardzo wyrównane. Na pewno bardzo mocny skład ma Unia Leszno. W sporcie jednak różnie bywa i dlatego trzeba jechać swoje i nie oglądać się na innych.
Jak bardzo odczułeś tej zimy kryzys, który dotknął wiele klubów żużlowych a także sporą grupę zawodników?
- Bez wątpienia było trudno. Należy bowiem pamiętać, że podrożały części do motocykli. Sprzęt z roku na rok był coraz droższy, a przez skaczący kurs euro wszystko stało się jeszcze droższe. Ceny są tak wysokie, że po prostu szkoda słów. Myślę, że dalszy komentarz w tej sprawie jest zbędny.
Głośnym echem odbiła się ostatnio sprawa renegocjacji kontraktów, która nieco podzieliła środowisko żużlowe. Po której stronie stoisz w całym sporze?
- Na pewno stoję po stronie zawodników, ponieważ sam jestem jednym z nich. Doskonale rozumiem, że kryzys dotknął działaczy, ale pamiętajmy, że my także mogliśmy go odczuć. Jak już wcześniej powiedziałem, części do motocykli są bardzo drogie. Nasze wydatki wzrosły i w całej tej sprawie tracą nie tylko kluby żużlowe, ale również zawodnicy. Renegocjacja kontraktów mogłaby doprowadzić do tego, że po prostu brakowałoby pieniędzy na sprzęt.
Czy musiałeś renegocjować swój kontrakt?
- Jakieś rozmowy w tej sprawie były i na tym się skończyło.
Czy pomysł renegocjacji kontraktów tuż po okresie transferowym jest twoim zdaniem mało poważnym posunięciem ze strony prezesów?
- Wydaje mi się, że cała sprawa dotyczy głównie zawodników zagranicznych. Należy pamiętać, że obcokrajowcy mają znacznie wyższe stawki od nas. Wszystko jest związane z kursem euro. Przez tak wysoki kurs tej waluty pojawiły się spore problemy. Jak wiadomo, w naszym kraju nadal obowiązuje złotówka, którą trzeba jednak wymienić na euro i wypłacić pieniądze zawodnikom zza granicy.
Jednak niektórzy Polacy także musieli renegocjować kontrakty...
- To dziwna sytuacja. Od kiedy jeżdżę na żużlu zawsze miałem kontrakt w złotówkach. Nigdy nie kombinowałem i nie próbowałem podpisać umowy w euro czy też w innej walucie. Powtórzę raz jeszcze, że z powodu kryzysu bardzo zdrożały części, przez co różnica w wydatkach była naprawdę ogromna. Zawodnicy zagraniczni mają większe stawki od nas, więc ta sprawa powinna dotyczyć przede wszystkim ich a nie nas.