WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Jacek Frątczak nosił Pawła Przedpełskiego na rękach

Menedżer Get Well odbudował zawodnika. To jeden z jego sukcesów

Konrad Marzec

Jednym z kluczowych momentów niedzielnego meczu pomiędzy Get Well Toruń a MRGARDEN GKM-em Grudziądz (49:41) był wyścig numer trzynaście i triumf Pawła Przedpełskiego. Zawodnik startował w tym meczu ledwie tydzień po groźnym upadku z Rybnika.

Gdy drużyna Get Well Toruń była jeszcze prowadzona przez menedżera Jacka Gajewskiego, sporo się mówiło o rywalizacji o miejsce w składzie pomiędzy Pawłem Przedpełskim, a Grzegorzem Walaskiem. W ostatnią niedzielę startowali obaj, a to ze względu na urazy innych zawodników. Mimo wszystko, gdy Jacek Frątczak przejął stery w ekipie Aniołów, wysłał od początku jasny sygnał, że chce oprzeć ten zespół na wychowanku klubu z grodu Kopernika.

- Zawodnikom trzeba zaufać. Ja obdarzyłem Pawła Przedpełskiego ogromnym zaufaniem, od samego początku. Jak tylko wiedziałem, że jest zdrowy, to nie wyobrażałem sobie innej sytuacji. Prawda jest taka, że tutejsi zawodnicy powinni mieć nad sobą parasol ochronny, a szczególnie Paweł. Należało tak zrobić od startu sezonu. Proszę zobaczyć, z jakim numerem jechał. Robi punkty? Ocena menedżera - komentuje Jacek Frątczak.

Ostatecznie, 22-latek zakończył niedzielne zawody z dorobkiem siedmiu punktów i bonusa. Gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że poruszał się tego dnia w parku maszyn o kulach, to trzeba ocenić ten występ jako bardzo dobry. Wyścig trzynasty, w którym Przedpełski zwyciężył przed Antonio Lindbaeckiem oraz Artiomem Łagutą był newralgicznym momentem całego meczu i sprawił, że w wyścigach nominowanych ekipa Get Well musiała jedynie postawić kropkę nad "i".

ZOBACZ WIDEO Kulisy pracy kierownika drużyny w PGE Ekstralidze 
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl