Żużel. W czasach, kiedy rządziła "kreda", on był mistrzem jazdy "po bandzie". Uratował drużynę po katastrofie drogowej
W składzie drużyny z Daugavpils nie brakowało bardzo dobrych żużlowców, rozpoczynając od dawnych czasów, aż po teraźniejszość. Nie brakowało też "koników roboczych", do których miano gwiazdy nie pasuje, ale bez nich wielu sukcesów by nie było.
Najlepszym przykładem takiego "konika roboczego" jest Siergiej Dowżenko. Urodzony na Ukrainie 18 stycznia 1952 roku. Przygodę z żużlem rozpoczął w drużynie Automobilistu w Kadijewce, w obwodzie donieckim, w II lidze mistrzostw ZSRR. Z biegiem czasu poziomem przerósł II ligę, a na jego usługi znalazło się wielu chętnych. Dowżenko wybrał jednak Daugavpils.
Od 1976 roku startował w Lokomotivie. Skład drużyny był prawdziwym "dream teamem" jak na ówczesne warunki ZSRR. Dowżenko od razu stał się mocnym zawodnikiem drugiej linii. Do tego zawsze potrafił skutecznie wskoczyć na pozycję lidera, kiedy brakowało kogoś z gwiazd z drużyny, z powodu licznych występów w reprezentacji ZSRR. Sam też miał powołania na obozy przedsezonowe reprezentacji ZSRR.
Dowżenko nie był wysoki, ale za to umięśniony, mocno zbity zawodnik, jeździł bardzo widowiskowo. Prawda jest taka, że żużel z tamtych czasów był przeważnie ściganiem się przy kredzie, ale Siergiej był mistrzem jazdy pod bandą. A kiedy już wyprzedzał rywali pod płotem, to włączał swój drugi atut - jazdę drużynową. Potrafił bardzo fachowo przyhamować wyprzedzonych rywali.
W styczniu 1978 roku drużyna z Daugavpils straciła w katastrofie drogowej dwóch liderów - Anatolija Kuzmina i Olega Gintera. Przed zbliżającym się sezonem drużynie nie dawano żadnych szans na utrzymanie w radzieckiej Ekstralidze. I właśnie wtedy Dowżenko zaprezentował się najlepszej możliwej strony.
Drużyna składała się z kilku zawodników drugiej linii, mających najlepsze lata za sobą oraz z watahy młodych wilków, liczących 16-19 lat. "Sztefan", jak mówiono na Dowżenkę, stał się prawdziwym liderem. Weterani złapali drugi oddech, młode wilki zaczęły notować oszołamiając postępy i Lokomotiv beż żadnych problemów utrzymał się.
Po karierze żużlowej Dowżenko poszedł do pracy do właściciela oraz do jednego ze sponsorów klubu, do zakładów naprawy taboru kolejowego. Oznacza to, że kontaktu z lokomotywami nie stracił. Z tych zakładów odszedł na emeryturę. W 2005 roku wrócił do żużla jako trener Lokomotivu. Nie czuł się jednak w tej roli najlepiej, jak sam mówił - nie zdawał sobie sprawy, że to jest na tyle skomplikowane w porównaniu z rolą żużlowca. I Dowżenko powrócił do pracy z żelaznymi lokomotywami.
Sędziwego weterana można spotkań wśród widowni na każdych zawodach w Daugavpils, a po zawodach jest częstym gościem w parku maszyn, gdzie rozmawia z zawodnikami i trenerami.
Zobacz także:
- Anatolij Kuźmin to legenda Lokomotivu Daugavpils. Jego karierę przerwał tragiczny wypadek
- Mariusz Franków szpiegował Lokomotiv, ale przyniosło to opłakane skutki
ZOBACZ WIDEO Żużel. Polonia po awansie opcją dla Emila Sajfutdinowa? Rosjanin komentuje
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>