Ta deklaracja w środę wywołała szok w polskim środowisku sportów zimowych. Justyna Kowalczyk zrezygnowała z posady dyrektora w PZBiath. "Dziś przestałam pracować w Polskim Związku Biathlonu. Wymówienia złożyli również trenerzy Slonina, Wierietielny, Jakiela. Dziękuję zawodnikom i trenerom za ogromne wsparcie, list do Zarządu, który miał na celu nas zatrzymać. Jeśli mogę jakoś pomóc, to zawsze jestem" - napisała na Twitterze.
Ta decyzja to pokłosie niedawnych wyborów w Związku. Dotychczasowy prezes Zbigniew Waśkiewicz, który zatrudnił mistrzynię olimpijską, nie został wybrany na kolejną kadencję. Nową prezeską związku została Joanna Badacz.
W zarządzie związku funkcjonuje jednak kontrowersyjny trener Adam Kołodziejczyk. To właśnie on według Kowalczyk oraz Aleksandra Wierietielnego jest odpowiedzialny za słabe wyniki polskich biathlonistów w poprzednich sezonach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze
Głos na ten temat postanowiła zabrać także nowa szefowa PZBiath Joanna Badacz w rozmowie z TVP Sport.
- Gdy objęłam stanowisko prezesa PZBiath, zaprosiłam panią Justynę, żeby zorientować się, że nasza współpraca jest możliwa, bo zapowiadała ona w mediach, że współpraca bez prezesa Waśkiewicza nie będzie możliwa. Spotkanie przebiegło w miłej atmosferze. Nikt nikogo o nic nie błagał. Doszło do porozumienia, pomyśleliśmy, że może uda się nam wypracować wspólne cele i dalsze plany - wyjaśnia.
- Miałam wtedy wrażenie, że sytuacja się klaruje, że opadają emocje po tym, jak pozmieniało się w PZBiath. Okazuje się jednak, że to rezonowało dalej. I pokazała to sytuacja z trenerem Dalidowiczem. Chcieliśmy doprowadzić do spotkania, by wyjaśnić sytuację. Nigdy jednak do niego nie doszło - dodaje.
Czytaj więcej:
Natalia Czerwonka ujawnia, jak reagowała na kryzysy. To spore zaskoczenie
Kibic zadał pytanie Stochowi. Odpowiedź rozkłada na łopatki