Znanemu sportowcowi podali lekarstwo. I wtedy rozpoczął się horror

Getty Images / Vianney Thibaut / Quentin Fillon Maillet
Getty Images / Vianney Thibaut / Quentin Fillon Maillet

Chwile grozy przeżył Quentin Fillon Maillet. Francuski biathlonista chciał poddać się badaniu tomografii komputerowej. Nie wszystko jednak poszło zgodnie z planem.

W tym artykule dowiesz się o:

U 31-letniego sportowca latem bieżącego roku zdiagnozowano wirusa, który sprawiał, że bardzo szybko męczył się podczas bardziej intensywnych sesji treningowych. Z tego powodu Quentin Fillon Maillet postanowił wybrać się do jednej z francuskich klinik.

Jak informuje "Bild", biathlonista miał tam poddać się badaniu tomografii komputerowej. Aby móc ją wykonać, wstrzyknięto mu lek. Okazało się jednak, że u Mailleta doszło do reakcji alergicznej.

- Nagle zobaczyłem około dziesięciu osób poruszających się wokół mnie, z defibrylatorem i materiałem do intubacji - opowiadał Francuz w rozmowie z "L'Equipe", który po podaniu wspomnianego leku zemdlał.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siłownia stała się jej pasją. Tak trenuje Rozenek-Majdan

Kilka godzin po tym incydencie 31-latek poczuł się lepiej. Chociaż powód omdlenia został szybko stwierdzony, to jednak przyczyna jego trwałego zmęczenia nadal jest niejasna. Lekarze przypuszczają, że Maillet może cierpieć na long-COVID.

Francuz pozytywny wynik testu na koronawirusa otrzymał w marcu bieżącego roku. Z tego powodu opuścił kilka zawodów Pucharu Świata. Biathlonista zapowiada jednak, że na początek sezonu, który startuje 25 listopada, zamierza być gotowy.

- Nie martwię się. Wręcz przeciwnie, dzięki wszystkiemu, czego doświadczyłem, jestem absolutnie gotowy - powiedział Maillet dla "Bildu".

Przypomnijmy, że Quentin Fillon Maillet jest jednym z najlepszych biathlonistów na świecie. Miniony sezon zakończył na 8. miejscu w klasyfikacji Pucharu Świata. Do jego największych osiągnięć należą dwa złota i trzy srebra olimpijskie. Wszystkie wywalczył w 2022 roku w Pekinie.

Zobacz także:
Śmiertelny wypadek na skoczni w Planicy
Małysz o zmianie w polskich skokach