- Kiepsko? Zależy, jak na to patrzeć. Dziewczyny jakieś punkty jednak zdobyły. Ludzie się do dobrego szybko przyzwyczaili, a trzeba wziąć pod uwagę, że po igrzyskach w Vancouver kadra się zmieniła diametralnie. Praktycznie została tylko Paulina Maciuszek, która wtedy była najsłabszym ogniwem, była dobierana po to, żeby utworzyć sztafetę. Teraz obok niej są Szymańczak i młoda Ewelina Marcisz, która dopiero pierwszy rok startowała jako seniorka. Sylwia Jaśkowiec i Kornelia Marek, które biegały na igrzyskach, pracowały na to, co prezentowały całe lata, a też na początku zajmowały podobne miejsca, jak teraz Marcisz czy Szymańczak. Wiadomo, też chciałbym, żeby było lepiej, ale w tym roku przeprowadziłem pewne eksperymenty, korzystając z tego, że nie było głównej imprezy. W przyszłym roku są mistrzostwa świata, za dwa lata igrzyska olimpijskie i na tym trzeba się będzie skoncentrować. Rzeczy, które nie były dobre, które dziewczynom nie służą, trzeba będzie wyeliminować, a zostawić to, co dobre - powiedział w rozmowie z portalem sport.pl Wiesław Cempa, trener naszej kadry.
Cempa jak na razie nie wie, czy zostanie na swoim stanowisku. - Takie życie trenera w narciarstwie biegowym. Tu w każdej kategorii wiekowej nie ma wielkich wyników. Wyjątkiem jest Justyna. Pytanie, co zrobić, żeby było lepiej. Czy to sprawa systemu, czy nie tylko. Może niektóre osoby trzeba poświęcić, skreślić te, które nie wierzą i poświęcić się tym, które naprawdę chcą coś osiągnąć? Bez chęci do pracy i wiary nawet najlepszy plan treningowy nie zagwarantuje dobrego wyniku. A jak ktoś się przykłada, to osiągnie przyzwoity wynik nawet jak plan nie będzie rewelacyjny - dodał.
Cały wywiad na sport.pl