Maciej Staręga: Bieg nie układał się od początku
Maciej Staręga był siedemnasty w sprincie stylem dowolnym w Szklarskiej Porębie. Nasz biegacz nie krył, że liczył na awans do półfinału, jednak bieg ćwierćfinałowy nie potoczył się po jego myśli.
Urodzony w 1990 roku zawodnik nie uniknął pechowego zdarzenia, jakim było złamanie kijka. Ostatecznie finiszował jako czwarty i nie zdołał zakwalifikować się do dalszej części konkurencji. - Bieg nie układał się od początku - mówi Maciej Staręga w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. - Już na starcie byłem trochę zablokowany, musiałem się trochę przebijać. jechałem bokiem, no a potem złamali mi ten kijek. Gdybym od początku był z przodu to pilnowałbym dobrego miejsca i czekał na końcówkę. Ze złamanym kijkiem trzeba było się szarpać, wziąć następny, potem nie było jak się przedostać do przodu i ciężko było cokolwiek zrobić, jeszcze w dodatku zachwiał się przede mną Rosjanin i wytrącił mnie z rytmu.
Staręga, podobnie jak inni nasi reprezentanci, mógł liczyć w piątek na owacyjny doping polskiej publiczności. Kibice zgromadzeni w Jakuszycach nie szczędzili braw i okrzyków wsparcia. - To jest piękne, to jest piękno sportu, dlatego się startuje. Jak publika jest za tobą to leci się jak na skrzydłach - twierdzi Staręga.