Podczas listopadowego biegu na 10 kilometrów stylem klasycznym w Kuusamo Kalla ledwo doszła do mety uzyskując siedemdziesiąty piąty wynik. Okazało się, że powodem tak nieudanego występu było migotanie przedsionków serca. Dokładne badania lekarskie wykazały, że sytuacja kardiologiczna na szczęście wróciła już do normy i Szwedka może biegać dalej, ale na wszelki wypadek zrezygnowała ona z ostatnich startów w Pucharze Świata w Lillehammer.
Kalli zabraknie również w najbliższy weekend w Davos, co oznacza, że łącznie straci dwa weekendy pucharowych startów, czyli pięć planowanych wcześniej biegów, ważnych pod kątem budowania formy na mistrzostwa świata. Szwedka będzie nadrabiała zaległości biegając w Pucharze Skandynawii, ale i tak uważa, że to za mało.
Aktualna mistrzyni świata w biegu na 10 kilometrów stylem dowolnym postanowiła więc, że wbrew wcześniejszym planom jednak wystąpi w Tour de Ski, który początkowo chciała pominąć. - Obecny cel to start w Tourze i ukończenie połowy etapów. Nie wykluczam też jednak, że się nie wycofam i ukończę cały Tour. Czuję się bezpieczna i spokojna. Trenuję normalnie - powiedziała Kalla.
ZOBACZ WIDEO: Wojciech Fortuna: zrozumiałem, że w Zakopanem nie ma dla mnie miejsca