[tag=4144]
Justyna Kowalczyk[/tag] wprawdzie rok temu zakończyła profesjonalną karierę, ale cały czas ją ciągnie do biegania. Polka niedawno zrobiła wyjątek podczas mistrzostw świata i wystartowała w sztafecie. Częściej można ją jednak oglądać w maratońskich biegach, w których czuje się świetnie. Potwierdziła to w Birkebeinerrennet.
Justyna Kowalczyk: To jedyna skuteczna dieta >>
Sportsmenka z Kasiny Wielkiej wygrała zawody, w których uczestnicy rywalizują na dystansie 54 kilometrów. Nad drugą Brittą Johansson Norgren miała ponad dwie i pół minuty przewagi. Na mecie nie kryła zaskoczenia.
- Nie sądziłam, że pójdzie mi tak dobrze. Wcześniej powiedziałam trenerowi, że nie musi się denerwować, bo nie jestem już tak silna, jak kiedyś. On odpowiedział, że muszę walczyć - mówi nasza biegaczka.
ZOBACZ WIDEO Sven Hannawald: Gdyby w Seefeld wygrał Niemiec, nie wiedziałbym, czy mam się cieszyć, śmiać, czy płakać
Kowalczyk przyznała, że kluczem do sukcesu były świetnie nasmarowane narty. Uważa też, że ważna była psychika.
- Nie trenuję jak w poprzednich latach i nie jestem tak dobrze przygotowana, dlatego ważna była moja głowa i narty. Cieszę się, że nadal jestem dobra w klasyku i wciąż mogę walczyć. Birkebeinerrennet to jeden z najtrudniejszych biegów na świecie. Może nawet najtrudniejszy. Wygrać te zawody, to coś wspaniałego - dodaje.
"Łowca dopingu" oburzony słowami Justyny Kowalczyk. "Powinna się zamknąć" >>
Justyna Kowalczyk trzeci raz z rzędu wygrała te zawody. To jednak nie dziwi, bo w Pucharze Świata przez lata świetnie sobie radziła w najbardziej wymagających zawodach.