Koronawirus. Tour de Ski. "Syndrom Murańki" w kadrze szwedzkich biegaczek narciarskich
Testy na COVID-19 ponownie dały znać o sobie. Tym razem przekonała się o tym Linn Svahn, która dwa dni przed zawodami w Val di Fiemme uzyskała dość niespodziewanie pozytywny wynik. Dzień później okazało się, że był to fałszywy alarm.
Zarówno Svahn, jak i wszyscy, którzy mieli z nią bezpośredni kontakt, zostali natychmiast odizolowani. Zawodniczka nie miała żadnych objawów i ze spokojem oczekiwała kolejnych testów.
W czwartek rano 21-letnia biegaczka przeszła bardziej szczegółowe badania, które potwierdziły słowa Bystroma. Test PCR dał wynik negatywny, co oznaczało, że zawodniczka będzie mogła wystąpić w piątkowych zawodach.
Bystrom mówi, że Svahn wzorowo i z dużym spokojem poradziła sobie z całą sytuacją. - To fajna, bardzo dojrzała i niesamowita dziewczyna. Wszystko przeszła wzorowo. Spokój mogła zapewnić też wiedza o przeciwciałach w jej organizmie - komentuje.
Svahn doświadczyła więc dokładnie tego samego, czego polscy skoczkowie przed pierwszym konkursem Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie. Wtedy "fałszywie pozytywny" wynik testu na COVID-19 uzyskał Klemens Murańka i Biało-Czerwoni mieli zostać wykluczeni z tych zawodów. Na szczęście po kolejnych testach okazało się, że wszyscy są zdrowi. Dla Polaków wszystko zakończyło się doskonale, bo Kamil Stoch wygrał cały turniej, a Dawid Kubacki stanął na najniższym stopniu podium.
Zobacz także:
Musimy poprawić system, jeśli chcemy mieć następców Stocha