Białorusinki szykanowane przez władzę. "Planuję wyjazd do Polski"

Facebook / Siergiej Dolidowicz / Na zdjęciu: Daria Dolidowicz
Facebook / Siergiej Dolidowicz / Na zdjęciu: Daria Dolidowicz

Podczas igrzysk w Tokio świat sportu żył sprawą Krysciny Cimanouskiej. Teraz kolejne zawodniczki z Białorusi Swiatłana Andrijuk i Daria Dolidowicz poskarżyły się na reżim Alaksandra Łukaszenki. Szczegóły ujawniły w rozmowie z Reuters.

22-letnia biegaczka narciarska Swiatłana Andrijuk miała szanse na występ w igrzyskach olimpijskich w Pekinie. 17-letnia Daria Dolidowicz uchodziła za nadzieję tej dyscypliny sportu na Białorusi.

Obie zostały niedawno odstawione na boczny tor w swoim kraju. Z powodów politycznych. Zarzuca im się wspieranie opozycji. Andrijuk i Dolidowicz opowiedziały o swojej sytuacji dziennikarce Reuters, Gabrielle Tetrault-Farber.

- Oni oskarżyli mnie, słowo w słowo, o wspieranie opozycji. Nie chcę tutaj być. Planuję wyjazd do Polski, bo tutaj nie da się żyć - stwierdziła Andrijuk.

ZOBACZ WIDEO: Trener polskich skoczków do zwolnienia? Tajner tłumaczy sytuację Doleżala

W listopadzie Białoruski Związek Narciarski dezaktywował kody FIS obu sportsmenek - indywidualne numery identyfikacyjne, które są wymagane podczas zawodów nadzorowanych przez Międzynarodową Federację Narciarską (FIS). Za decyzją miał stać Aliaksandr Darachowicz, szef Białoruskiego Związku Narciarskiego.

Andrijuk i Dolidowicz nie mogą brać udziału w oficjalnych imprezach, np. kwalifikacjach do najważniejszych wydarzeń międzynarodowych, w tym igrzysk olimpijskich w Pekinie.

Przedstawiciele FIS odpowiedzieli na zapytanie dziennikarki Reuters. Potwierdzili, że kody obu biegaczek są "nieaktywne". Będą się domagać wyjaśnień od władz białoruskiego związku.

Swiatłana Andrijuk utrzymuje, że nigdy publicznie nie zabierała głosu w politycznych sprawach, a swoje poglądy określa mianem neutralnych. Przez oskarżenia formułowane przez władze sportowe straciła pracę.

Pięć lat młodsza Dolidowicz jest córką byłego biegacza narciarskiego Siergieja Dolidowicza, siedmiokrotnego olimpijczyka. Brał on udział w protestach ulicznych opozycji przeciwko Aleksandrowi Łukaszence (po wyborach prezydenckich w 2020 r., które miały zostać sfałszowane).

- Sama nie zrobiłam niczego, co usprawiedliwiałoby dezaktywację mojego kodu FIS - powiedziała 17-latka dziennikarce Reuters. Przyznała jednocześnie, że podziela poglądy swojego ojca.

Przypomnijmy, że podczas igrzysk olimpijskich w Tokio głośno było o sprawie Krysciny Cimanouskiej. Białoruska sprinterka publicznie skrytykowała decyzje swoich trenerów, za co została zmuszona do opuszczenia wioski olimpijskiej i powrotu do kraju.

Na lotnisku w Tokio Cimanouska zgłosiła się do funkcjonariuszy policji. Odmówiła powrotu na Białoruś, obawiając się o bezpieczeństwo swoje i swoich najbliższych. Ostatecznie trafiła do Polski, gdzie otrzymała wizę humanitarną.

Czytaj także: "Ciężko". Cimanouska już tak nie cieszy się z życia w Polsce
Czytaj także: Białoruś zareagowała na sprawę Cimanouskiej. Sportowcy dostali zakaz

Źródło artykułu: