Jeżeli ktoś śledzi walki kategorii ciężkiej, to musi znać Kubrata Pulewa (31-3). Bułgar przez lata był w ścisłej czołówce "królewskiej kategorii", a my przez lata czekaliśmy na jego walkę z Tomaszem Adamkiem. To jednak nigdy nie nastąpiło. Niedawno natomiast zmierzył się z innym Polakiem, mówiąc konkretnie o Andrzeju Wawrzyku i pojedynku będącym swego rodzaju eliminatorem do starcia o pas mistrzowski WBA Regular. Polak wówczas został zdeklasowany (więcej TUTAJ).
30 kwietnia w Sofii Kubrat Pulew miał właśnie powalczyć o pas WBA Regular. W tym pojedynku miał zmierzyć się z innym "oldbojem", Manuelem Charrem. Ten jednak na kilka dni przed starciem doznał kontuzji, i w pośpiechu znaleziono zastępstwo. Został nim "Ukraiński Hulk", czyli (11-2). Biorąc pod uwagę jego "formę" na ważeniu, można było spodziewać się, że nie był w pełnym okresie treningowym, przyjmując to starcie.
Pierwsza runda upłynęła pod dominacją lokalnego bohatera, i wydawało się, że Ukrainiec szybko polegnie. Ten jednak dość nieoczekiwanie w kolejnych rundach stał się bardziej aktywny. Skracał dystans i nawet kilkukrotnie groźnie skontrował Pulewa. Dopiero od piątej rundy Pulew znów zaczął wykorzystywać swoje umiejętności, a przede wszystkim doświadczenie.
Od tego momentu starcie było toczone w straszliwie leniwym tempie, ale pod dyktando Bułgara, chociaż Ukrainiec ani przez moment nie był zagrożony. Najciekawiej było natomiast w 12. rundzie, gdy Szewadzucki postawił wszystko na jedną kartę i wyszedł z ofensywą. Były to krótkie zrywy, ale całkiem niebezpieczne. Ostatecznie o wszystkim musieli zadecydować sędziowie. Ci nie mieli wątpliwości i jednogłośnie (3x 117:111) wygrał Kubrat Pulew.
ZOBACZ WIDEO: Co dalej z Michałem Materlą? Wymowne słowa Macieja Kawulskiego po KSW
Możliwe, że w następnym pojedynku w końcu zmierzy się z Manuelem Charrem. Stawką tego starcia ma być pas WBA Regular, który w środowisku nazywany jest "wicemistrzostwem świata". Jest to o tyle absurdalne, że zarówno Pulew, jak i Charr wydają się być bardzo daleko od obecnej czołówki wagi ciężkiej.
Zobacz także: Skandal na gali MMA
Zobacz także: Mity i bzdury. Jaki jest Andrzej Gołota?