Po dwunastu rundach najważniejszego pojedynku podczas sobotniej gali bokserskiej w Birmingham sędziowie wskazali jednogłośnie zwycięstwo Amira Khana (33-4, 20 KO). Brytyjczyk pokonał Samuela Vargasa (29-4-2, 14 KO) stosunkiem punktów 119-109, 118-110, 119-108, jednak na samym początku pojedynku miał spore problemy ze stylem Kolumbijczyka.
Khan już na początku drugiej rundy posłał na deski swojego przeciwnika. Kilkadziesiąt sekund później sam jednak znalazł się na deskach. 31-letni pięściarz nie zamierzał jednak walczyć bezpiecznie i zachowawczo i już w trzeciej rundzie ponownie zapisał na swoje konto nokdaun. Vargas wstał, jednak do końca walki to Khan kontrolował w pełni przebieg pojedynku.
- To, co naprawdę chciałem, to walka na pełnym dystansie. Chciałem zdobyć doświadczenie. Kilka razy podczas pojedynku były momenty, kiedy chciałem go znokautować i mogłem to zrobić - powiedział chwilę po walce Khan.
Dla Brytyjczyka było to drugie zwycięstwo z rzędu. W maju 2016 roku Khan przegrał przez nokaut w szóstej rundzie z Saulem Alvarezem. Do zawodowego ringu powrócił dopiero dwa lata później, nokautując w pierwszej rundzie Phila Lo Greco.
Po pojedynku z Vargasem, Amir Khan jasno wskazał, że jego celem numer jeden jest Manny Pacquiao.
- Jedynym przeciwnikiem, którego wolałbym nad Kellem Brookiem jest Manny Pacquiao. Chcę się z nim zmierzyć, to jest mój numer jeden. Jeśli nie, wtedy pozostanę przy starciu z Kellem Brookiem - stwierdził Khan.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 89. Konrad Bukowiecki o medalu ME, aferze dopingowej, Anicie Włodarczyk i... walkach MMA [cały odcinek]