Waldemar Ossowski: Jak kraść to miliony, jak tracić... też miliony. Miller ofiarą własnej głupoty (komentarz)

Newspix / KAMIL KRZACZYNSKI  / Na zdjęciu: Jarrell Miller
Newspix / KAMIL KRZACZYNSKI / Na zdjęciu: Jarrell Miller

Pewnie część kibiców nie była zaskoczona na wieść o wpadce dopingowej Jarrella Millera, bo jego budowa ciała nawet jak na wagę ciężką była monstrualna. "Big Baby" udowodnił, jak stracić olbrzymie pieniądze i jeszcze się przy tym napracować.

W tym artykule dowiesz się o:

Pozytywny wynik kontroli WADA to tragedia - dla samego boksera, jego fanów i ogólnie światowego boksu. Pogromca Adamka i Wacha nie był faworytem w starciu z Anthonym Joshuą, ale jest postacią tak barwną, że na czerwcową walkę oczekiwało się bardziej niż na kilka ostatnich pojedynków mistrza świata - z Parkerem, Takamem czy Powietkinem.

Dodatkowo, to Joshua wybierał się na teren wroga, a doping kibiców z rodzinnego Brooklynu mógł ponieść Jarrella Millera do wygranej. O tym, że Joshua nie ma szczęki z tytanu, przekonał nas bowiem młodszy z braci Kliczko dwa lata temu. Wszystko diabli wzięli przez... głupotę.

Kontrola? Dobra, może nie przyjdą

Nie wiem, jak inaczej można nazwać to, co przytrafiło się Millerowi. Pięściarz wie przecież, że szczególnie przed pojedynkiem o taką stawką kontrole będą, zapowiedziane bądź nie i mimo tego wykłada się w tej kwestii na całej linii. Nie do wiary. Na tym poziomie naprawdę nie jest, albo nie powinno być tak, że jakieś suplementy są zanieczyszczone, że nie sprawdza się ich składu. To nieprofesjonalne przy pojedynkach o taką stawkę. Być może prędzej, w starciach Millera z Polakami, te kontrole nie były tak rygorystyczne, albo nie było ich wcale, jak wspominał Mateusz Borek, ale tamte walki były rankingowe, nie o pas i nie o kilka milionów dolarów.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Cudowny sezon Piątka. "Milan bardzo szybko uzależnił się od naszego napastnika"

Czeki trzeba będzie podrzeć

Czy po to Miller harował jak wół przez 9 lat kariery, wspinał się na szczyt, by przy ostatnim szczeblu zapomnieć, że trzeba trzymać się drabiny, aby nie spaść? Bo akcje 30-latka spadną teraz drastycznie. Z pewnością czeka go kara zawieszenia, grzywna, odebranie licencji boksera, a nawet jeszcze coś gorszego. Amerykanin tę wpadkę przypłaci srogo. Niejeden portal bokserski wyliczył już, że około 10 milionów dolarów - i to jest tak naprawdę minimum.

Za sam pojedynek w Joshuą Miller miał zgarnąć niemal 5 milionów, a przecież do tej kwoty doszłyby jeszcze pieniądze z PPV. Idąc dalej. Nawet jeśli 1 czerwca zszedłby on z ringu pokonany, to w DAZN miał zapewnione jeszcze dwie walki z honorarium 1,5 mln za każdą z nich. Jak do tego dojdą jeszcze lada moment zerwane kontrakty sponsorskie, to Miller może popaść w głęboką depresję.

Grzechy przeszłości

Niestety, Amerykaninowi nie pomaga wyciągnięta teraz z szafy afera dopingowa z 2014 roku, jeszcze jak walczył w kickboxingu. 2,5 tysiąca grzywny i 9 miesięcy zawieszenia to chyba jednak nic w porównaniu do obecnej sytuacji. Jak widać, Miller nie nauczył się na błędach. Niedawno, przy okazji wywiadu z Michałem Oleksiejczukiem, miałem okazję zapytać polskiego zawodnika MMA, czy ten po pierwszej wpadce, nie obawia się kolejnej. Ze spokojem odpowiedział mi, że nie, bo teraz bardziej pilnuje wszystkich suplementów, a nawet tę odpowiedzialność zrzucił na swojego menadżera.

Miller zachował się jak złodziej, który od paru miesięcy przygotowywał się do napadu na bank. Wydawało się, że wszystko miał szczegółowo zaplanowane, ale w momencie akcji zapominał założyć kominiarki i z wielkiego skoku na kasę, wyszła kompromitacja.

Waldemar Ossowski
Inne teksty autora >>>

Komentarze (0)