Boks. Adam Kownacki po walce z Arreolą. "Moja idealna waga to około 113-115 kilogramów"

Adam Kownacki po świetnej walce pokonał Chrisa Arreolę. Polak do walki zrzucał kilogramy, przez co nie był w optymalnej formie. "Babyface" w kolejnych walkach chce jednak ważyć mniej, a jego celem jest starcie z Wilderem w 2020 roku.

Mateusz Hencel
Mateusz Hencel
Na zdjęciu Adam Kownacki (z prawej) i Chris Arreola Materiały prasowe / twitter.com/premierboxing / Na zdjęciu Adam Kownacki (z prawej) i Chris Arreola
Mateusz Hencel, dziennikarz WP SportoweFakty: Przede wszystkim wielkie gratulacje. Jak się pan czuje po walce? Ze zdrowiem wszystko w porządku?

Adam Kownacki, najlepszy polski pięściarz kategorii ciężkiej: Dzięki wielkie za gratulacje. Tak, ze zdrowiem jest w porządku, choć jestem trochę obolały.

Jak ocenia pan swój pojedynek z Chrisem Arreolą?

Nie ma co ukrywać, że był to bardzo ciężki pojedynek, ale dałem radę. Arreola był bardzo dobrze przygotowany i daliśmy naprawdę świetny pokaz boksu. Udało mi się go złapać kilka razy.

ZOBACZ WIDEO Jacek Nawrocki: Serbia była do ogrania? To była determinacja naszego zespołu, zostawienie serca i zdrowia na boisku

Nie tylko kilka razy. W końcu ustanowił pan z Amerykaninem nowy rekord wagi ciężkiej pod względem liczby uderzeń (2172 - przyp. red.). Spodziewał się pan, że Arreola postawi tak twarde warunki?

Byłem w szoku. Myślałem, że ma 38 lat i jego forma nie będzie tak dobra. Był jednak świetnie przygotowany, w ringu obchodził drugą młodość i pokazał się z naprawdę dobrej strony. Jestem przekonany, że każdemu dałby trudną walkę. Forma, którą zaprezentował, była klasą światową.

Zobacz także: Boks. Tomasz Adamek nie musi wznawiać kariery. Żona kupiła mu nowy samochód

Arreola po walce zapowiedział, że to chyba koniec jego kariery. Po takim pojedynku powinien przerywać?

Nie wiem, czy tak naprawdę tego chce. Walka była super, ale przed wyjściem do ringu jest długi obóz, bardzo ciężki, a tego ludzie nie widzą. To jest kluczowe pytanie, czy dalej chce tak ciężko trenować. Teraz widać było, że dobrze się przygotował i zrobił wszystko jak trzeba, a to bardzo trudne.

Jak pan się czuł kondycyjnie podczas walki?

Świetnie się czułem. Chciałem zadawać więcej ciosów, aby tę walkę wygrać i to się udało. Kurczę, było naprawdę dobrze.

A co z tą wagą? Podczas oficjalnego ważenia było 120,7 kg, najwięcej w karierze. To nie było zbyt dużo?

Sądzę, że trochę zaspałem. Na początku tygodnia przed walką ważyłem trochę więcej i chciałem tę wagę zbić. Wiem, że to mnie "zmuliło" i odwodniło. Gdybym podtrzymał wagę taką, jaką miałem, jakieś 2-3 kilogramy więcej, to byłoby jeszcze lepiej z mojej strony. A tak się trochę odwodniłem i niestety było gorzej przez to, że chciałem mieć super wagę. Przed walką robiłem więcej ciężarów, przybyło trochę masy mięśniowej, co było zresztą widać. Miałem większą klatkę, szersze barki i te mięśnie też swoje ważą i może z tych powodów właśnie było, jak było.

Myśli pan o tym, aby jednak do kolejnych walk zrzucić trochę tych kilogramów?

Tak, myślę, że moja idealna waga to około 113-115 kilogramów. Zobaczymy jednak jak to się ułoży. Teraz jednak odpoczynek jest najważniejszy.

Doszły do Polski informacje, że może jednak tego odpoczynku nie należy robić zbyt długiego i niedługo mogą paść konkretne propozycje.

Zobaczymy, ja chcę przede wszystkim teraz odpocząć, ponieważ zdrowie jest najważniejsze. Do końca miesiąca na pewno nie będę boksował. Oczywiście będę ćwiczył, będę uważał co jem, ale po takiej walce, po tylu ciosach, z całą pewnością odpoczynek jest potrzebny.

Gdyby pojawiła się oferta walki z Deontayem Wilderem w listopadzie tego roku w zastępstwie za Luisa Ortiza, przyjąłby pan taką walkę?

Staram się nie myśleć teraz o takich sytuacjach. Rozmawiałem z moim menadżerem Keithem Connollym oraz Alem Haymonem i poczekamy jednak jeszcze trochę. Do takiego pojedynku nam się nie spieszy, trzeba być jednak do niego przygotowanym na 100 proc., a po takiej wojnie trzeba odpocząć. Wiem również, że udowodniłem, iż nie jestem chłopakiem z pierwszej łapanki, mogę boksować w walkach wieczoru, sprzedaję dużo biletów i warto we mnie inwestować pieniądze.

Ten doping, który był w Barclays Center, chyba niósł pana w tym ringu?

Było 8 tysięcy ludzi na hali, z czego my sprzedaliśmy 2 tysiące biletów. To naprawdę świetne uczucie. Bardzo się cieszę, że tylu Polaków przyjechało mi kibicować.

Wracając jeszcze do tej kondycji. Pierwszy raz walczył pan 12 rund. Te dwie mistrzowskie, ostatnie rundy były wyrównane, jednak chyba ze wskazaniem na Arreolę. Nie brakowało tlenu?

Patrzyłem na karty punktowe i jedną z tych rund wygrałem, a drugą przegrałem. Faktycznie, po raz pierwszy 12 rund i było to coś nowego, nowe doświadczenie, ale dobrze sobie poradziłem. Wygrałem przecież większość rund, oprócz może dwóch czy trzech. Te odsłony były wyrównane, ale jednak robiłem więcej, żeby można było je zapisać na moje konto. Wiadomo, zawsze może być lepiej, ale to jest boks. Arreoli nie można jednak lekceważyć, on przecież przyjechał tu po wygraną, bardzo chciał się dobrze pokazać.

Spotkał się pan z Wilderem w studiu po walce i nie zabrakło ciekawych słów.

Było dużo szacunku z obu stron. Deontayowi podobało się jak boksowałem i wiem, że widzi we mnie potencjalnego rywala. Robił sobie także notatki dotyczące moich wad i zalet, skautował mnie. Mówił, że mogą mu się przydać te zapiski.

Podsumowując pana słowa i to, co wydarzyło się w ringu. Możemy stwierdzić, że celem Adam Kownackiego jest walka z Wilderem w 2020 roku? 

Dokładnie tak! Sądzę, że właśnie taka jest przyszłość.

Zobacz także: Boks. Dawid Kostecki nie żyje. Rodzina nie wierzy w samobójstwo

Czy Adam Kownacki powinien podczas kolejnej walki ważyć mniej?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×