- Wiem, że dla wielu będzie to śmieszne, ale dla mnie nie. Chcę jeszcze powalczyć o mistrzostwo świata i zdobyć mistrzowski pas. Z taką myślą się budzę, trenuję, śpię i jem w sali treningowej... Nie chciałbym po zakończeniu kariery, gdy zagasną jupitery, mieć do siebie żal, że nie zrobiłem wszystkiego, żeby osiągnąć ten cel - powiedział Mariusz Wach w rozmowie z "Super Expressem".
Wach wie, że zwycięstwem nad doświadczonym Johnsonem może otworzyć sobie drogę do większych pojedynków. Cały czas w grę wchodzi jego starcie z Agitem Kabaylelem, które miało odbyć się w marcu w niemieckim Magdeburgu, ale ostatecznie odwołano je z powodu pandemii koronawirusa.
- Tak, nadal rozmawiamy z obozem Kabayela. Jak wszystko pójdzie ok, to pojadę potem na tę walkę do Niemiec. Ta walka dużo by mi dała - dodał.
Mariusz Wach już raz w swojej karierze miał okazję walczyć o mistrzostwo świata w wadze ciężkiej. "Viking" w listopadzie 2012 roku zmierzył się z Władimirem Kliczką o pasy federacji WBA, WBO, IBF i IBO, ale przegrał na punkty. W ostatniej walce pięściarz z Krakowa musiał uznać wyższość Dilliana Whyte'a.
Zobacz także:
"Najgorsza jest ta niepewność". Karolina Kowalkiewicz czeka na decyzję lekarzy
Władimir Putin wspiera Nurmagomiedowa. Zapewni jego ojcu najlepszą opiekę
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" (online). Akop Szostak negocjuje z federacjami. "Propozycji jest dużo. Kwoty są fajne"