Wielkimi krokami zbliża się kolejne święto boksu. Po rewelacyjnej potyczce Anthony'ego Joshuy z Ołeksandrem Usykiem o trzy pasy mistrzowskie w kategorii ciężkiej, walkę o czwarty tytuł stoczą Tyson Fury oraz Deontay Wilder. Będzie to trzeci pojedynek obu pięściarzy. Pierwszy zakończył się kontrowersyjnym remisem, w drugim przed czasem zwyciężył Brytyjczyk.
W pięściarskim świecie obecnie mówi się tylko o wspomnianej rywalizacji. Wszystko za sprawą wielkich umiejętności zawodników, pieniędzy w stawce, ale również rozpoznawalności bohaterów walki wieczoru. Szczególnie charyzmatyczną postacią jest Tyson Fury, który historiami ze swojego życia bez większych problemów mógłby obdarować kilkanaście innych osób.
Irlandzki cygan na łożu śmierci
Tyson Fury przyszedł na świat w 1988 roku. Narodziny odbyły się jednak trzy miesiące przed terminem, a młodziutki Fury jako niemowlak ważył zaledwie pół kilograma. Lekarze nie dawali przyszłemu czempionowi w zasadzie żadnych szans na przeżycie, lecz po długiej walce udało się ocalić życie małemu Tysonowi.
ZOBACZ WIDEO: Internauci przecierają oczy. Co zrobiła polska gwiazda?!
Nieprzypadkowe jest również imię Fury'ego, który od pierwszych chwil życia musiał heroicznie walczyć. Ojciec pięściarza - John nadał mu imię na cześć panującego wówczas mistrza świata w kategorii ciężkiej - Mike'a Tysona.
Dorastający Fury wychowywał się w rodzinie irlandzkich travellersów, nazywanych często "cyganami". Prowadzili oni koczowniczy tryb życia, przemieszczając się z miejsca na miejsce. Młody Tyson sypiał w przyczepie, choć niekiedy zdarzało się, że tyle szczęścia nie miał i przychodziło mu nocować w namiotach. To właśnie stąd wziął się przydomek ringowy mistrza świata.
Tryb życia, częste zmiany miast oraz status społeczny powodowały, że Fury był wyszydzany przez rówieśników, co zmuszało go do potyczek na gołe pięści. Do tego zresztą Tyson miał smykałkę, ponieważ jego ojciec był pięściarzem. W karierze zawodowej nie szło mu jednak zbyt dobrze i postawił na walki na gołe pięści. W 2011 roku został on skazany na 11 lat w związku z udziałem w bójce oraz wydłubaniem przeciwnikowi oka, lecz po czterech latach wyszedł na wolność.
Mistrz z depresją
Tyson Fury rozpoczął swoją pięściarską przygodę w wieku 14 lat. W tym czasie mierzył on imponujące 195 centymetrów, co budziło niemały podziw na sali treningowej. "Król Cyganów" szybko rozwijał swoje umiejętności, a kolejne zawodowe zwycięstwa przychodziły przeważnie dość łatwo.
Do walki życia Tyson Fury stanął 28 listopada 2015 roku. Brytyjczyk zmierzył się o trzy mistrzowskie pasy królewskiej dywizji wagowej z Władimirem Kliczką. Ku zaskoczeniu niemal wszystkich, ostatecznie to ręka Fury'ego powędrowała w górę przy ogłaszaniu werdyktu, a mierzący 206 centymetrów kolos stał się prawdziwym królem kategorii ciężkiej.
Szczęście po zwycięstwie na ówczesnym dominatorem nie trwało jednak długo. Po chwili sławy przyszły mroczne momenty w życiu Tysona Fury'ego. Brytyjczyk zatracił się w zabawie, popadając w alkohol oraz narkotyki. "Król Cyganów" nie stawiał się również na sali treningowej, a skutki jego zachowania odczuwała również najbliższa rodzina.
Kobieta życia
W parze z używkami szła również depresja, w którą popadł Tyson Fury. Został on pozbawiony mistrzowskich pasów, ze względu na brak obron tytułów. Mimo problemów, które fundował rodzinie Fury, najbliższa osoba wciąż była przy nim. Mowa o żonie Paris, która jak twierdzi, gdyby odeszła od Tysona, ten z całą pewnością popełniłby samobójstwo.
Dwa i pół roku po walce z Władimirem Kliczką Fury wrócił na ring. "Król Cyganów" pokonał Sefera Seferiego, lecz dramat nie odbył się w ringu. W tym czasie żona Paris straciła dziecko, o czym poinformowała męża dopiero po walce. To nie była pierwszy tego typu przypadek, ponieważ do podobnej tragedii doszło w 2014 roku przed odwołaną walką z Aleksandrem Ustinovem.
W pewnym momencie życie Fury'ego było pasmem samych porażek. Pięściarz wpadł na dopingu, w jego organizmie wykryto kokainę oraz dokonał nieudanej próby samobójczej. Dzięki miłości żony, Tysonowi udało się jednak wrócić na odpowiednie tory, stawiając ponownie na boks.
Szalony mistrz, którego kochają miliony
O tym jak wyjątkowym człowiekiem i mistrzem jest Tyson Fury, niech świadczy wykonanie w ringu piosenki "American Pie" bo zwycięstwie w drugiej walce z Wilderem. Widok śpiewającego "Króla Cyganów", podstawiającego mikrofon 88-letniemu promotorowi Bobowi Arumowi skradł serca kibiców, którzy wspólnie w MGM Grand w Las Vegas wykrzykiwali słowa utworu.
Brytyjczyk bez wątpienia jest jednym z najbardziej szalonych pięściarzy, jednak to właśnie za to kocha go publika i chce oglądać w walkach na najwyższym poziomie. Takim bez wątpienia będzie jego trzecia potyczka z Deontayem Wilderem, która ma raz na zawsze wyjaśnić, który z pięściarzy jest lepszy.
Do rywalizacji o pas WBC w kategorii ciężkiej dojdzie w nocy z soboty na niedzielę, około g. 6 czasu polskiego. Na gali kibice zaprezentuje się również Adam Kownacki, który postara się zrewanżować Robertowi Heleniusowi. Oba pojedynki zapowiadają się świetnie i bez wątpienia na takie wydarzenia kibice boksu na całym świecie czekają.
Zobacz także: Mieli spojrzeć sobie w oczy, a rozpętała się ogromna kłótnia! Gorąco przed walką Fury - Wilder
Zobacz także: Dariusz Michalczewski wyśmiał Artura Szpilkę. Uważa, że znokautowałaby go kobieta