- Aż 2,5 roku czekałem na drugi pojedynek z Robinsonem, wiele się w tym czasie wydarzyło, ale warto było uzbroić się w cierpliwość. Gdybym czuł, że faktycznie byłem słabszy i po prostu przegrałem, nie byłoby sprawy. Ale ja zostałem w katowickim Spodku skrzywdzony. Nie chciałem się tłumaczyć problemami zdrowotnymi, nie będę rozwijał tego tematu, jednak miałem tak nieudane przygotowania z ich powodu, że przynajmniej teraz wspominam o tym krótko. Pierwszy raz w życiu wziąłem tzw. blokadę przed wejściem do ringu. Boksowałem, bo nie chciałem zawieść moich przyjaciół i wspaniałych kibiców - powiedział Damian Jonak, jeden z najbardziej rozpoznawalnych śląskich sportowców.
W boksie olimpijskim był brązowym medalistą Mistrzostw Europy Juniorów, a karierę zawodową zaczął w 2006 roku mając 22 lata. Wygrał 41 walk, 1 zremisował, aż doszło do starcia z Andrew Robinsonem w kwietniu 2019 roku. Damian Jonak przegrał niejednogłośnie na punkty.
- Siedzi we mnie zadra po tamtym niesprawiedliwym werdykcie. Punktacja 77:75 była zgodna ze stanem faktycznym. Nie zgadzam się z 75:77, a kompletnym nieporozumieniem było 74:78. Bardzo żałuję tej porażki, bo – jak powiedziałem – sporo było zawirowań z moim zdrowiem, a przecież występowałem w podwójnej roli, i pięściarza, i menedżera projektu na moim ukochanym Śląsku. Zostawiłem serducho pod każdym względu, a na koniec dostałem bolesny cios na swoim podwórku - przyznał były reprezentant Polski.
ZOBACZ WIDEO: Niewiarygodny nokaut na Białorusi. Takie skończenia to rzadkość!
Zmieniał się termin rewanżu z Andrew Robinsonem, m.in. ze względów "organizacyjnych", pandemii i zachorowania na koronawirusa przez Damiana Jonaka. W jego doprowadzeniu pomagali bokserowi, jak sam zaznacza, m.in. Mariusz Krawczyński z Queensberry Polska i Mateusz Borek z MB Promotions. - Mariusz Krawczyński ma bardzo dobre relacje z Frankiem Warrenem i ogólnie stroną angielską, ja też jestem częścią QP, zaś Mateusz Borek był pomysłodawcą pierwszej walki w Spodku i również wspierał nas w doprowadzeniu do drugiej walki - wyjaśnił Damian Jonak.
- W kwietniu mocno przechorowałem koronawirusa. Już jakiś czas po chorobie próbowałem potruchtać w parku, jednak okazało się, że jestem za słaby… Ostatecznie treningi wznowiłem po dwóch miesiącach, następnie w kilka minut osiągnąłem porozumienie z Mariuszem Grabowskim, którego uważam za najbardziej konkretnego polskiego promotora. I wracam! Rewanż z Robinsonem miał się odbyć wcześniej, ale dostał dwa razy większe pieniądze i wybrał inną ofertę. A kiedy już miał walczyć, to jego rywal zaraził się koronawirusem. Tak czy owak, Andrew przez 2,5 roku stoczył trzy pojedynki, ja żadnego, więc to na pewno plus dla niego. Chociaż doskonale wiem, że jeśli będą zdrowy i w pełni sił, w normalnej dyspozycji sportowej, a tak jest obecnie, to sobie poradzę - stwierdził Damian Jonak.
Do gali Tymex Boxing Night 19 przygotowuje się z młodym bytomskim trenerem Bartłomiejem Samulem, chwalonym za bardzo dobry warsztat i podejście do bokserów. - Podoba mi się jego wojskowy dryl. Wraz ze mną do gali w Radomsku przygotowuje się debiutant z Krakowa Igor Pryga, którego jestem menedżerem. Ma papiery na dobre boksowanie, ale zobaczymy, jak psychicznie zniesie pierwszy występ - dodał 38-latek.
Walka Damiana Jonaka z Andrew Robinsonem odbędzie się na dystansie 8 rund w umownym limicie 74,2 kg.
Zobacz także: "Klatka po klatce" (cały odcinek): Kawulski o Viaplay, Wrzosku i Materli, Rębecki o walce na FEN
Zobacz także: To już pewne! Rekordowy wynik Fame MMA w sprzedaży PPV