Anthony Joshua dokonał rzeczy wyjątkowej. Pamiętam wielu obiecujących pięściarzy, którym wróżono zawrotne kariery, a na koniec okazywali się wyłącznie mistrzami podwórka i odchodzili w niepamięć. Z mistrzem olimpijskim z Londynu jest inaczej, takich zdolności atletycznych nie ma prawdopodobnie nikt inny w królewskiej dywizji wagowej. Do tej pory mieliśmy zakodowany w głowie pewien schemat - skoro zawodnik obdarzony jest znakomitymi warunkami fizycznymi, to ma z pewnością braki w poruszaniu się po ringu, dynamice i przekrojowości. Joshua udowadnia, że jest pięściarzem "renesansu" i łączy w sobie cechy do tej pory uznawane za wykluczające się.
Winston Churchill powiedział kiedyś, że historia jest pisana przez zwycięzców. Brytyjczyk już zapisał piękną kartę, a dopiero wyjął pióro. Tytuł mistrza świata zdobyty w 16. walce? Robi wrażenie. Charles Martin nie był traktowany poważnie, nie postrzegano go jako wielkiego czempiona (i słusznie!), ale do tej pory był synonimem niewygodnego stylu walki. W Londynie wyglądał tak, jakby wpadł we własną pułapkę, nie wiedział, jak dobrać się do skóry pretendenta, a gdy po pierwszej przestanej rundzie nieśmiało próbował wyprowadzić cios, został skarcony kontrą z prawej ręki i usiadł na tyłku. Dobry bokser uczy się na błędach, znakomity minimalizuje liczbę popełnianych gaf, a Martin? Kilka sekund później dał się złapać na tę samą akcję i bum. Po walce. Cóż, rywalizuje się tak, jak pozwala przeciwnik. "AJ" nie pozwolił na nic.
Tyson Fury przed pierwszym pojedynkiem z Władimirem Kliczką mówił, że jego rywal jest marzeniem sponsorów - elegancję łączy z inteligencją, unika brzydkich słów, kontrowersyjnych zachowań i nieobyczajnych wybryków. Ukrainiec w 2014 roku namaścił Joshuę na swojego następcę i nie zrobił tego przez przypadek. Panowie mają kilka cech wspólnych - wspomniany iloraz inteligencji, szacunek do drugiego człowieka, etos pracy. I w gablocie obaj trzymają złoty medal olimpijski, który w symboliczny sposób scala przedstawicieli dwóch generacji wagi ciężkiej. Joshua ma olbrzymie wsparcie sponsorskie, a jego wartość rynkowa wzrosła kilkukrotnie.
Uwielbiam brytyjski rynek bokserski, który jest najbardziej klimatyczny na świecie. To, jakie zainteresowanie wzbudza nowy posiadacz trofeum IBF można nazwać już Joshuomanią. Mówiłem o tym nieśmiało po ceremonii ważenia, gdy widziałem tłumy ludzi wspierających miejscowego bohatera. O historii z biletami sprzedanymi w 90 sekund na walkę z Martinem napisano już wiele. To tylko fakty, liczby. Nie do podrobienia za to była atmosfera panująca w O2 Arena w Londynie. Joshua podbił serca fanów, Wielka Brytania oszalała na jego punkcie, a to dopiero początek drogi. Fundamenty pod majestatyczny pomnik zostały wylane, posąg nie będzie stał na glinianych nogach.
Zobacz wideo: Sezon na rower. Rusza Skandia Maraton Lang Team
{"id":"","title":""}