Przypomnijmy, że w grudniu ubiegłego roku Michał Cieślak na gali we Wrocławiu zastopował w trzeciej rundzie Nikodema Jeżewskiego, po drodze samemu lądując na deskach. Pięściarze zostali poddani kontroli antydopingowej, która wykazała, że obaj podczas przygotowań stosowali zakazane środki. U Cieślaka wykryto oksandrolon i mesterolon, a u Jeżewskiego oksandrolon i meldonium.
Pięściarz z Radomia w rozmowie z Mateuszem Borkiem w magazynie "Puncher" przyznał, że substancje miały mu pomóc w redukcji wagi, nie wiedział jednak, że są one zakazane. Od dłuższego czasu miał problem z osiągnięciem limitu kategorii junior ciężkiej, który wynosi 90,7 kg.
- Ktoś mi podpowiedział, że może mi to pomóc [w procesie redukcji wagi] i nie będę musiał się męczyć. Zażyłem te środki. Decyzji nie konsultowałem ze sztabem trenerskim. Biorę wszystko na siebie i wiem, że będę musiał ponieść karę. To jest moja głupota i niewiedza. Największy błąd w życiu. Wiem, ile zmarnowałem - skomentował niepokonany w 15. walkach bokser. Zdaniem wielu obserwatorów Cieślak był jedną z naszych nadziei na pas zawodowego mistrza świata.
Wcześniej udało nam się ustalić, że za zażywanie najpoważniejszych ze sterydów, a tak postrzegane są wyżej wymienione, grozi kara dyskwalifikacji nawet na cztery lata.
ZOBACZ WIDEO Dakar 2017 przeszedł do historii (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}