Gołota nie chce mieć z nim nic wspólnego. To on go nazwał facetem w spódnicy

Al Certo już zawsze będzie kojarzony z walką Gołota vs Tyson, w której to jego podopieczny uciekł z ringu. Trener był wściekły na Polaka i nie chciał się zgodzić na przerwanie walki. Swoim uporem mógł doprowadzić "Andrew" do kalectwa.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
Al Certo i Andrzej Gołota East News / Na zdjęciu: Al Certo i Andrzej Gołota

Niedawno na Facebooku Marioli Gołoty pojawił się wpis, który przykuł uwagę wielu internautów. Żona jednego z najlepszych polskich pięściarzy w historii wypowiedziała się na temat byłych trenerów "Andrew". Pochwały zebrał Sam Colonna, który przez lata siedział w narożniku naszego rodaka. Ostrzej pani Gołota obeszła się z innym człowiekiem.

- Potrzeba ogromnej odwagi i przyzwoitości, by poddać swojego zawodnika, tym samym narażając się na złość sportowca oraz krytykę środowiska, niż biernie czekać, aby pięściarz sam się poddał, by sędzia zatrzymał walkę lub by pięściarz został znokautowany. W całej karierze najgorszym trenerem Andrzeja okazał się człowiek, dla którego życie, jak i zdrowie człowieka nie miało zbyt dużej wartości, jako że sam kiedyś zabił człowieka oraz inny jego zawodnik stracił życie w ringu.

Kibice bardzo szybko połączyli fakty i doszli do tego, o kim Mariola Gołota pisze. To Al Certo. Trener, który zasłynął z tego, że nazwał naszego pięściarza facetem w spódnicy po walce z Mikem Tysonem.

"Wracaj, skur*****u!"

W październiku 2000 roku Andrzej Gołota wszedł do ringu z "Bestią". Przydomek Tysona w zupełności odpowiadał jego bokserskiej naturze. Swoich rywali często demolował z agresją, która przypominała dzikie zwierzę w trakcie ataku na swoją ofiarę. Amerykanin siał postrach, ale po latach przyznał, że tamtego dnia w Auburn Hills to on był przerażony.

- Gołota uważany był za najbrutalniejszego boksera świata. Pomyślałem: "co ja tu robię z tym wielkim świrem?" - przyznał.

Wraz z pierwszym gongiem Tyson zapomniał o strachu. To on już w pierwszej rundzie posłał na deski Polaka. "Andrew" był zaskoczony, bo nie takiego początku się spodziewał. W przerwie z narożnika naszego rodaka padły zaskakujące słowa. Andrzej powiedział do Certo "stop the fight" (zatrzymaj walkę), ale trener nie zamierzał tego słuchać.

Baraże o Primera Division: Getafe w finale. Zobacz skrót meczu z Huescą [ZDJĘCIA ELEVEN]


"Bestia" poczuła krew. Druga runda była całkowicie pod dyktando Tysona. Po niej doszło do rzadko spotykanych scen. W narożniku Gołoty zaczęła się awantura. Polak zakomunikował swojemu opiekunowi, że na trzecią rundę nie wychodzi. Podszedł do sędziego, aby przekazać swoją decyzję. Certo był wściekły i próbował siłą wsadzić podopiecznemu ochraniacz do ust.

- Wracaj, skur*****u! Nie rób tego, ku**a! Wstawaj i wygraj tę walkę! - krzyczał spanikowany trener.

Polski pięściarz nie posłuchał. Pokręcił się po ringu, a następnie uciekł do szatni. Skąd taka reakcja? "Andrew" miał pretensje do sędziego, że nie dostrzega licznych fauli ze strony rywala. Taki sam żal miał do Certo, który nie reagował, gdy jego zawodnik obrywał głową od Tysona.

- Obiecywał mi, że będzie bacznie obserwował to, co stanie się w ringu, że będzie bezpiecznie. Okazało się, że Tyson uderzył mnie głową, rozwalił mi łuk brwiowy, a Certo tego nie widział. To było dla mnie zaskoczeniem. Ta walka nie miała dalej sensu, powinna zostać zatrzymana - tłumaczył potem Polak.

"Zajmowałem się facetem w spódnicy"

Dla amerykańskiego trenera decyzja podopiecznego była skandalem i jednocześnie wielkim wstydem. Po walce udzielił wypowiedzi, która już na stałe zapisała się w historii boksu i często była przypominana przy kolejnych walkach Gołoty.

NA NASTĘPNEJ STRONIE PRZECZYTASZ, CO CERTO POWIEDZIAŁ O GOŁOCIE, JAKICH OBRAŻEŃ DOZNAŁ "ANDREW" W WALCE Z TYSONEM I DLACZEGO TRENER NIE DOSTAŁ PIENIĘDZY

Czy Gołota słusznie postąpił, uciekając przed Tysonem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×