Nie jestem spokrewniony z Beenhakkerem - rozmowa z Michałem Pazdanem, reprezentantem Polski

Jeszcze rok temu nikt nie słyszał o grającym w trzecioligowym Hutniku Kraków Michale Pazdanie. Niedługo później 21-letni zawodnik trafił do Górnika Zabrze, w którym zdążył wypracować sobie dobrą pozycję. Spodobał się również trenerowi Leo Beenhakkerowi, który wybrał 21-latka do 26-osobowej kadry przed Euro 2008. Co ciekawe, popularny "Paździoch" jest najmłodszy w tym gronie i niewykluczone, że pojedzie na czerwcowy turniej. - Ale jak się tak nie stanie, to tragedii nie będzie - mówi zawodnik w wywiadzie z serwisem SportoweFakty.pl.

Piotr Tomasik
Piotr Tomasik

Piotr Tomasik: W meczu z Widzewem nie zagrał pan choćby minuty. Dlaczego?

Michał Pazdan: To była decyzja trenera Wieczorka i nie chciałbym jej komentować. Obaj z Tomkiem Zahorskim usiedliśmy na ławce, choć on akurat wszedł potem na boisko.

Wie pan, jak trener Leo Beenhakker odpowiedział na pytanie, dlaczego Pazdan znalazł się w kadrze?

- Tak, wiem, widziałem w telewizji. Selekcjoner powiedział: "Niespodzianka".

Pan też odebrał to w takich kategoriach?

- Trochę tak, choć nie ukrywam, że po cichu liczyłem, iż znajdę się w tej kadrze. Mimo wszystko, była to dla mnie pewnego rodzaju niespodzianka.

Zwłaszcza, iż w naszym kraju Michał Pazdan ma opinię przeciętnego ligowca. Nie irytuje to pana?

- Tego, co znajduje się w prasie, staram się nie brać do siebie. Po prostu muszę wykonywać swoją robotę. Widzę, że trener Beenhakker mi ufa, wybrał mnie do kadry 26 zawodników, więc chyba jest dobrze.

"Michał Pazdan zostanie wielkim piłkarzem, bo nie chleje i nie chodzi na dziewczynki." Słyszał pan te słowa drugiego trenera Hutnika Kraków, Kordiana Wójsa?

- Słyszałem...

I co pan na to?

- Poniekąd prawda... Jestem spokojnym chłopcem i staram się koncentrować tylko na piłce. Na razie idzie mi chyba dość dobrze.

Niedawno występował pan w trzecioligowym Hutniku Kraków. Jak pan sobie poradził z takim przeskokiem? Obeszło się bez większych problemów?

- Na pewno jest spora różnica między trzecią a pierwszą ligą.

I reprezentacją.

- W tym przypadku to w ogóle takie porównanie mija się z celem. Powiem, że przeskok jest spory, ale nie mogę się przejmować tym, że np. w Orange Ekstraklasie występują zawodnicy, którzy w piłkę grają po kilkanaście lat. Obecnie staram się robić to, co umiem, a potem zobaczymy, jakie będą efekty.

Jak się pan czuje w roli takiego reprezentacyjnego młodzieniaszka?

- Bardzo dobrze. Chyba każdy chciałby być takim młodzieniaszkiem w kadrze narodowej. Dlatego też niezmiernie się cieszę, iż jestem powoływany.

A jak pana przyjęto w kadrze? Inni nie zastanawiali się, kim jest ten chłopak z Zabrza?

- Nie, chyba nie. Sądzę, że zostałem przyjęty tak, jak każdy inny zawodnik.

Przed Euro 2008 z kadry wypadnie jeszcze trzech piłkarzy. W której grupie znajdzie się Michał Pazdan?

- Na pewno chciałbym znaleźć się w gronie tych 23 zawodników, którzy pojadą na mistrzostwa. Decyzja jednak należy do sztabu szkoleniowego, a ja będę się starał pokazać na zgrupowaniu, że jestem w dobrej formie. Ale jak nie pojadę na Euro, to nie stanie się nic strasznego. Ostatni czas jest dla mnie i tak bardzo udany. To, że już znalazłem się w tej węższej kadrze, jest sporym sukcesem.

Pańskie plany na przyszłość?

- Brak. Robię to, co lubię i myślę, że wychodzi mi to całkiem nieźle. Poza tym, obecna sytuacja mi odpowiada.

Ostatnio asystent Leo Beenhakkera, Bogusław Kaczmarek porównał pana do Radosława Sobolewskiego - typowego walczaka. A jakie są piłkarskie wzory Michała Pazdana?

- Radek jest bardzo dobrym zawodnikiem i szkoda, że opuścił reprezentację. Była to jednak jego decyzja... Na pewno lubię oglądać zagraniczne ligi i podoba mi się gra takich zawodników, jak Fabio Cannavaro czy Claude Makelele. To są akurat przykłady piłkarzy światowego formatu.

Która pozycja na boisku bardziej panu odpowiada - środek obrony czy defensywna pomoc?

- W obu tych miejscach na murawie czuję się dobrze. W Górniku sporo występowałem w defensywie, ale w kadrze pojawiałem się częściej w drugiej linii. To, gdzie ustawi mnie trener, nie ma dla mnie większego znaczenia.

Mówi się, że Leo Beenhakker to pański ojciec, ewentualnie dobry wujek.

- Nie, dlaczego? Selekcjoner po prostu powołuje zawodników do kadry, a i dla mnie znalazło się miejsce. Zapewniam jednak, że nie jesteśmy spokrewnieni (śmiech).

Z kim z reprezentacji, poza Tomaszem Zahorskim, ma pan najlepszy kontakt?

- Jeśli chodzi o Tomka, to bardzo się cieszę, że też znalazł się w tej węższej kadrze przed Euro. Dobrze rozumiem się też z Radkiem Majewskim.

Spotkaliście się już wcześniej?

- Nie. Znamy się ze zgrupowań kadry i dużo ze sobą rozmawialiśmy. Bardzo się cieszę, że on też otrzymał powołanie. Na pewno na to zasłużył.

O Majewskim sporo się mówi w kontekście wyjazdu zagranicę, a pan gdzie będzie występował w kolejnym sezonie?

- Na razie jestem zawodnikiem Górnika i właśnie tak do tego podchodzę. A co będzie dalej - nie wiem.

A jakieś oferty pan ma?

- Nie, nie mam. Poza tym, obecnie interesuje mnie tylko Górnik.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×