- Mam żal, że dopiero teraz wielu dziennikarzy zrozumiało, co znaczy ta drużyna. Tak do tej pory była tylko krytyka. Najbardziej nas bolało, że tej krytyki było dużo. Cieszy mnie, że powstał zespół z przyszłością. Będziemy na pewno jeszcze wiele spotkań oglądali, które nas cieszyć wynikami i dobrą grą - powiedział Franciszek Smuda, trener reprezentacja Polski w piłce nożnej.
Smuda zaznaczył, że on i jego podopieczni starali się rozpracować grę defensywną Greków. Grecy słyną z tego, że ich najsilniejszym punktem jest właśnie żelazna obrona. - Obrona i cały zespół tworzą grę defensywną. Rzeczywiście oni są w tym bardzo dobrzy. Pokazali to na mistrzostwach Europy w Portugalii osiągając końcowy triumf. Będzie to dla nas trudny orzech do zgryzienia - podkreślił szkoleniowiec.
Czołową rolę w naszej kadrze odgrywać będą piłkarze, którzy piłkarskiego rzemiosła nauczyli się w Niemczech. - Nas nie tylko Niemcy ukształtowali, ale my w naszym kraju poznaliśmy najpierw abecadło piłkarskie i każdy sobie sam cel wyznaczył. Oczywiście też szkolił się do tego momentu, w którym teraz jesteśmy. Chciałbym, żebyśmy byli czarnym koniem i osiągnęli ten cel, który sobie założyliśmy i wyszli z grupy - zaznaczył Franciszek Smuda.
Szkoleniowiec przyznał, że zamierza w nocy dobrze spać. Jest on pewny umiejętności prowadzonych przez siebie piłkarzy. - Będę dobrze spał, chociaż ja przed ważnymi spotkaniami raczej nie spałem, ale ten zespół przekonał mnie, że można na nich liczyć. Przekonał mnie pod każdym względem przez te dwa i pół roku. Życzę sobie, żebyśmy wspólnie osiągnęli to, co chcemy - powiedział Smuda. Selekcjoner nie chciał jednak zdradzić taktyki na piątkowe spotkanie oraz wyjściowego składu biało-czerwonych. - Najlepiej jak piłkarze na boisku zdradzą to, co przygotowaliśmy na Greków. W takim momencie potrzeba więcej spokoju, niż gadania - powiedział "Franz". - W piątek na odprawie powiem w jakim wystąpimy składzie. Chciałbym, żeby to było takie spotkanie, jak to, które Lech Poznań rozgrywał z Austrią Wiedeń. Kibice do dziś je wspominają. To był atrakcyjny mecz - dodał selekcjoner.
W spotkaniu z Grecją Polacy mają grać o wygraną, ale... - Interesuje nas zwycięstwo, ale jak wiemy z przeszłości te pierwsze mecze na otwarcie przeważnie kończyły się remisem. Jeżeli zremisujemy, to znaczy, że dalej jesteśmy w grze i będziemy walczyć do ostatniego meczu. Mamy jeden cel i chcemy go osiągnąć. Jeżeli będzie 70 minuta to na pewno nie będziemy się otwierać. Grecy postępować będą zapewne tak samo, bo zostaną nam dwa mecze i w nich też można coś ugrać - wyjaśnił szkoleniowiec.
Smuda odniósł się także do atmosfery panującej w naszym kraju. - Robi się ona coraz lepsza. Widać to, jak jeździmy na treningi. Na ulicach wita nas mnóstwo ludzi. Życzę sobie, żeby taka atmosfera została do końca turnieju. Wtedy będziemy mogli być dumni jako Polacy, że stworzyliśmy piękne stadion. Jeżeli kultura dopingu będzie taka, jak sobie życzymy, to będziemy mogli być dumni - skomentował opiekun kadry.
Sam Smuda nie zamierza też nocą pilnować zawodników. - Spanie jest najważniejsze Nie muszę chodzić po pokojach, sprawdzać kto śpi, a kto nie śpi. Stworzyliśmy zdyscyplinowaną kadrę. Dziennikarzem mówią, że nie ma co pisać, bo nie ma skandali. To mnie bardzo cieszy. To mnie cieszy, że mamy taką profesjonalną kadrę. Dla zawodowych sportowców, jak i dla mnie, radzenie sobie presją jest normalne. Wiadomo, że chwile przed meczem są najtrudniejsze, ale potrafimy sobie z tym poradzić - podsumował Franciszek Smuda.
Z Warszawy dla portalu SportoweFakty.pl, Artur Długosz