Nawałka dla SportoweFakty.pl: To była uczta dla miłośników piłki taktycznej

Pojedynek reprezentacji Hiszpanii i Włoch zainaugurował zmagania w grupie C Euro 2012. W opinii wielu starcie dwóch utytułowanych zespołów było przedwczesnym finałem mistrzostw w Polsce i na Ukrainie.

- Jeśli chodzi o walory taktyczne, to było to spotkanie, które oglądało się bardzo dobrze. W oczy rzucała się bardzo dobra organizacja gry obronnej ze strony Włochów, którzy potrafili szybko przechodzić do ataku. Włosi musieli przez czas szukać sposobu na zneutralizowanie siły ofensywnej Hiszpanii, która jest jednym z głównych faworytów do mistrzostwa i w ofensywie prezentuje się doskonale - ocenia Adam Nawałka, nasz ekspert na Euro 2012.

Doświadczony szkoleniowiec docenił rolę, jaką na boisku dla Italii pełnił Andrea Pirlo. - Ten zawodnik bardzo dobrze organizował grę w środku pola i praktycznie każda akcja przechodziła przez niego. Dobrą zmianę dał też Di Natale, który strzelił bardzo ładną bramkę. Dla miłośników piłki taktycznej to spotkanie było prawdziwą ucztą. Kibice, którzy cenią sobie wielkie piłkarskie widowiska mogli być z kolei nieco rozczarowani, bo padło mało bramek, a oba zespoły z respektu nie odważyły się zaprezentować otwartego futbolu - analizuje były asystent Leo Beenhakkera.

- Trzeba jasno powiedzieć, że spotkały się w tym meczu dwa zespoły, które są głównymi faworytami do awansu. Ta strategia wzięła na boisku górę, bo wobec porażki którejś z tych drużyn i zwycięstwa Chorwacji, przegrany byłby w naprawdę ciężkim położeniu - zauważa Nawałka.

Reprezentacja Włoch w meczu z aktualnymi mistrzami Europy zagrała w ustawieniu 3-5-2, rzadko dziś spotykanym na europejskich boiskach. - Taktyka ta, polegająca na zagęszczeniu środka pola, jest dziś rzadko spotykana. Widać było jednak, że Włosi bardzo płynnie przechodzili z tego ustawienia do formacji 5-4-1, zabezpieczając przy ataku pozycyjnym Hiszpanii boczne strefy boiska - wyjaśnia trener przechodzący regularne staże we włoskich klubach.

Hiszpania do pojedynku przystąpiła bez nominalnego napastnika, a na szpicy występował Cesc Fabregas. - Brak nominalnego napastnika w wyjściowej jedenastce Hiszpanii spowodował inną organizację taktyczną tego zespołu, ale trzeba podkreślić, że nawet bez takiego piłkarza na boisku byli w ofensywie bardzo groźni. Myślę, że taki manewr taktyczny Vincente del Bosque zastosował dlatego, że w meczach inauguracyjnych warto zapunktować, bo one rzutują na dalszy układ miejsc w tabeli - przekonuje były reprezentant Polski.

- W dzisiejszej piłce nie odgrywa już tak dużej roli to, na jakiej pozycji gra zawodnik, a czy ma predyspozycje ku temu, żeby wywiązać się umiejętnie z zadań taktycznych. Fabregas udowodnił, że potrafi na pozycji napastnika dobrze się ustawić i czuje grę na tej pozycji. Gdyby tak nie było nie strzeliłby bramki, dobrze wychodząc do prostopadłej piłki i oddając precyzyjny strzał na bramkę. Myślę, że to spotkanie było dla obu ekip dopiero wstępem do tego co pokażą w kolejnych meczach tego turnieju i w kolejnych spotkaniach ich gra będzie znacznie bardziej efektywna i efektowna - przyznaje Nawałka.

Charyzmatyczny trener ucieka od wskazania Hiszpanii i Włoch, jako finalistów Euro 2012. - Nie powinno się na tak wczesnym etapie wskazywać zespołów, które zagrają o złoty medal. Mistrzostwa Europy mają ten atut, że stoją na bardzo wysokim poziomie od samego początku. Zawsze jest grupa drużyn, która aspiruje do końcowego triumfu, ale pewniaka do zwycięstwa na tym etapie rozgrywek ja po prostu nie widzę. Zbyt wiele zespołów ma wysokie aspiracje, żeby dziś wskazać ten, który wygra tę rywalizację - puentuje ekspert portalu SportoweFakty.pl.

Komentarze (1)
avatar
derek
10.06.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
to już bardziej żywszy był pojedynek Horwatów z Ilrandią