Adrian Mierzejewski: Musimy się uzupełniać

Przed wtorkowym meczem z reprezentacją Rosji pomocnik biało-czerwonych ma nadzieję, że Polacy nie będą popełniali błędów w defensywie, co mogliby wykorzystać rywale.

- We wtorek będziemy mniej atakować niż w spotkaniu z Grecją, oby nasze kontrataki były udane - przyznał Adrian Mierzejewski. - Mam nadzieję, że nie będziemy popełniali głupich błędów, jako zespół, w defensywie, bo na pewno takie sytuacje, jakie stworzyli Grecy, Rosjanie mogą wykorzystać - przestrzegł pomocnik kadry Franciszka Smudy.

- Ale też nie możemy się nastawiać na to, że będziemy tylko kontratakować i czekać na to, aż przyjdzie nam strzelać bramki - zapewnił Mierzejewski. - Oglądaliśmy ich mecz z Czechami i wiemy, że jest to bardzo groźny zespół, ale patrząc na ich wcześniejsze spotkania wiemy też, że mają słabe punkty - jeszcze nie w stu procentach je rozpracowaliśmy, dlatego czekamy na odprawy - mówił piłkarz.

- A z drugiej strony wiemy też, że zespół rosyjski ma wszystkich zawodników grających w Rosji. Niektórzy być może nie poradzili sobie tak dobrze na zachodzie, jak nasi w Borussi, Wojtek Szczęsny czy Darek Dudka lub Marcin Wasilewski. Mamy doświadczony zespół nie mniej niż rosyjski i zobaczymy, jak to będzie wyglądać w spotkaniu - komplementował kolegów z kadry Adrian Mierzejewski.

Czy w starciu z Rosją Adrian Mierzejewski wybiegnie na boisko?
Czy w starciu z Rosją Adrian Mierzejewski wybiegnie na boisko?

UEFA nie podjęła jeszcze decyzji co do tego, czy wtorkowe spotkanie Polska - Rosja będzie się odbywało przy otwartym dachu, czy też - jak to miało miejsce w inauguracyjnym meczu z Grecją - przy zamkniętym. Wówczas na Stadionie Narodowym było bardzo duszno a piłkarze zdawali się oddychać rękawami. - Miało to jakiś wpływ, ale nie było decydujące - ocenił Mierzejewski.

- Nie możemy po spotkaniu z Grecją narzekać na to, że dach był zamknięty. Teraz, w starciu z Rosją, nie wiem, czy jest już decyzja dotycząca tego, czy będzie otwarty, ale obyśmy po meczu nie zwalali wszystkiego na dach. Jako zawodnik, który rozgrzewał się, a nie występował na boisku, muszę przyznać, że mnie w pewnej chwili też przytkało i na pewno chłopakom było ciężko. Tym bardziej, że w pierwszej połowie wybiegaliśmy się więcej i mieliśmy więcej sytuacji. Może Grecy szafowali swoimi siłami, co było widać pod koniec spotkania - powiedział reprezentacyjny pomocnik.

W spotkaniu z Grecją wiele zastrzeżeń budziła postawa Sebastiana Boenischa. Gdyby we wtorek to Mierzejewskiemu przyszło asekurować lewego obrońcę, mógłby mieć wiele pracy do wykonania na boisku. - Jesteśmy jednością na boisku i musimy się uzupełniać jak komuś nie idzie - podkreślił zawodnik. - Nawet jak z drugiej strony Łukasz Piszczek idzie do przodu, to też niektórzy zawodnicy muszą go asekurować.

- Cieszę się, że Sebastian wrócił do reprezentacji, chociaż nie gra na mojej pozycji. Nie zagrał najgorzej, ale też nie możemy wszystkiego zrzucać na niego. Cieszmy się, że jako zespół nie wyglądaliśmy najgorzej - co prawda w drugiej połowie to wszystko opadło, ale schodząc na przerwę byłem zadowolony - zakończył Adrian Mierzejewski.

Z Warszawy dla portalu SportoweFakty.pl,
Kinga Popiołek.

Komentarze (0)