Tomas Rosicky zmaga się z kontuzją (uraz ścięgna Achillesa) i walczy z czasem. W piątek piłkarz ma nie wziąć udziału w oficjalnym przedmeczowym treningu reprezentacji Czech. Decyzja o tym, czy wystąpi przeciwko biało-czerwonym zapadnie dopiero w dniu meczu. - Czuję się coraz lepiej, ale zdecydowaliśmy, że nie będę brał udziału w treningu. Poczekamy do soboty. Mamy nadzieję, że mój stan się poprawi i będę w jeszcze lepszej formie. Wtedy też zadecydujemy o moim występie - powiedział piłkarz.
- Jestem pozytywnie nastawiony do gry. Uważam, że to dobrze, że nie będę trenował. Wolę to zrobić w sobotę. Mam wystarczająco dużo doświadczenia, żeby zagrać w tym meczu. Czas pokaże czy wystąpię. Kontuzja, której doznałem, goi się coraz lepiej - dodał.
Czesi stoczą z Polakami walkę o awans do ćwierćfinału. Nasi południowi sąsiedzi nie mogą przegrać z drużyną prowadzoną przez Franciszka Smudę. - Uważam, ze nasza drużyna ma wielką szansę zakwalifikować się do ćwierćfinałów. Moi koledzy oczywiście martwią się tym, czy zagram, czy nie. Chcemy się jednak zakwalifikować do dalszej fazy turnieju - powtarza zawodnik Arsenalu Londyn.
Nasi południowi sąsiedzi nie chcą kalkulować i z Polakami grać na remis. - Tak naprawdę nie możemy rozpocząć meczu myśląc, że wystarczy nam remis, Musimy podejść z nastawieniem na wygraną, bo w innym przypadku będziemy się martwić. Nie chcemy bronić remisu, musimy być aktywni od samego początku. Musimy zagrać na sto procent, bo inaczej możemy przegrać - podkreślił piłkarz.
W Polsce trwa obecnie debata kto powinien wystąpić w bramce przeciwko Czechom - czy Wojciech Szczęsny czy Przemysław Tytoń. - Wolałbym grać przeciwko Szczęsnemu. Nawet pokusiłbym się o strzelenie mu gola, gdyż gram z nim na co dzień. Polska szkoła bramkarska jest świetna. Jest wielu bramkarzy polskich grających za granicą. Jeżeli Tytoń będzie w bramce, pokaże co potrafi. Już udowodnił, że jest bardzo dobry. Jeżeli chodzi o Szczęsnego, to ma niezwykły talent. Może zostać na długo w Arsenalu i będzie jeszcze lepszy - podsumował klubowy kolega Szczęsnego.
Z Wrocławia dla portalu SportoweFakty.pl,
Artur Długosz.