Smutny ćwierćfinał w Warszawie

O ile atmosfera na meczach reprezentacji Polski od dłuższego już czasu nie należy do najlepszych, to w czwartek na trybunach Stadionu Narodowego dało się odczuć smutek i przygnębienie.

Artur Długosz
Artur Długosz

Reprezentacja Polski po meczu z Czechami odpadła z Euro 2012. Od biało-czerwonych oczekiwano, że przynajmniej wyjdą z grupy i zagrają w ćwierćfinale. Tak się jednak nie stało i pozostało nam już tylko emocjonować się zmaganiami innych drużyn.

Już po odpadnięciu kadry prowadzonej przez Franciszka Smudę hurraoptymistyczny nastrój w całym polskim społeczeństwie związany z mistrzostwami Europy opadł. - Podczas rozgrywek grupowych atmosfera we Wrocławiu była fantastyczna. Polskich kibiców było bardzo wielu. Byli wszędzie - na ulicach, przed naszym hotelem. Ostatnio było jednak pusto, cicho. Może to wina tego, że Polacy zostali już wyeliminowani. Wszyscy wiedzą, że turniej dla drużyny z Polski już się zakończył. Gdy jednak wyjdziemy z hotelu, wszyscy się z nami witają, pozdrawiają nas. Czujemy się świetnie. W Czechach nie wszyscy kibice są na tak wysokim poziomie, jak w Polsce. Jeżeli wygramy, wszyscy są Czechami. Muszę powiedzieć, że Polscy kibice są niesamowici. Naprawdę niesamowici - komentował Tomas Sivok, piłkarz reprezentacji Czech.

Polscy kibice pojawili się na Stadionie Narodowym w Warszawie także i podczas pierwszego ćwierćfinału mistrzostw Europy. Fani biało-czerwonych na trybunach mieli zdecydowaną większość. Co prawda reprezentacja Polski nie uczestniczyła w tym meczu, ale kibice kilkukrotnie wstali z miejsc z i krzyknęli "Polska, Polska" lub "Polska, biało-czerwoni". To poprawiło nieco atmosferę na obiekcie, który pomimo że wypełniony był kibicami, to momentami było na nim cicho i po prostu smutno.

Jedyny w miarę zorganizowany doping prowadziła kilkutysięczna grupa z Czech. Ich repertuar wokalny nie był powalający. Momentami Czesi byli jednak dobrze słyszalni i widoczni. Praktycznie zupełnie nie dało się natomiast usłyszeć Portugalczyków. Ci krzyknąć potrafili tylko kilka razy, chociaż i tak mieli problem z przebiciem się z dopingiem. Zapewne było to spowodowane ich skromną liczbą na stadionie.

Po meczu powody do radości mieli jednak tylko sympatycy "Brazylijczyków Europy". W końcu to podopieczni Paulo Bento zagrają w półfinale mistrzostw Europy. Polacy i Czesi obiekt opuszczali smutni. Ci pierwsi dlatego, gdyż w meczu nie wystąpili biało-czerwoni, a drudzy byli przygnębieni, gdyż ich pupile pożegnali się z Euro 2012. - Było wielu polskich kibiców na meczu. Mieli nadzieję, ze Polacy tu zagrają. Czasami kibicowali Polsce i to chyba normalne. Nasi kibice też bardzo nas wspierali. Tworzyli wspaniałą atmosferę do gry. Wydaje mi się, że nasi piłkarze zrobili wszystko, aby ich uszczęśliwić - podsumował Michal Bilek.

Na trybunach dało się odczuć, że Polacy sprzyjają właśnie czeskiej reprezentacji. Często gdy przy piłce znajdował się Portugalczyk Cristiano Ronaldo, to z trybun dało się słyszeć wyraźne gwizdy.

Zarówno Czesi, jak i Portugalczycy nie należą jednak do najbardziej żywiołowych i rozśpiewanych kibiców w Europie i być może stąd taka atmosfera na Stadionie Narodowym.

Ta może być zupełnie inna już podczas meczu półfinałowego, który zostanie rozegrany 28 czerwca. W tym spotkaniu naprzeciwko siebie mogą stanąć jedenastki Niemiec i Anglii. O ilość, a także ekspresyjność fanów obu tych ekip, nie trzeba się martwić. Dla Stadionu Narodowego byłby to najlepszy z możliwych półfinałów, a także przedwczesny finał.

Z Warszawy dla portalu SportoweFakty.pl,
Artur Długosz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×