Zauważa to Bogdan Kalus, aktor filmowy i teatralny, satyryk, kibic i były spiker Ruchu Chorzów. - Jestem dobrej myśli, bo mamy dobrych zawodników, którzy odgrywają coraz większe role w swoich klubach - i to nie byle jakich. Może ponadto rozbłysnąć parę kolejnych talentów. Myślę choćby o Zielińskim, który może dostać wiatru w żagle. Kwestia tylko unormowania spraw transferowych.
Artysta z dystansem podchodzi do rywalizacji Polaków w grupie. Twierdzi, że z Ukrainą czeka nas twardy bój. Obawia się także pierwszego meczu. Natomiast jeśli po nim będziemy cieszyć się z trzech punktów, będzie można z optymizmem patrzeć na to, co czeka nas dalej. Z Niemcami jednak nie liczy na zwycięstwo. Według Kalusa, sukcesem byłby remis.
- Dojście do półfinału to byłoby coś. Nie mamy najtrudniejszej grupy, ale też nie jest najłatwiejsza. Według rankingu jesteśmy najsłabsi w grupie. Tam nikt nie pojedzie się położyć, mimo że gramy w miastach słynących z pięknych plaż - śmieje się aktor.
Plan, z którego byłaby zadowolona gwiazda popularnego serialu "Ranczo", to ćwierćfinał. - Dusza kibica podpowiada mi jednak, że możemy być czarnym koniem tych mistrzostw. Jeśli tylko Lewandowski nie będzie katowany i jeśli w tej samej formie zostanie Milik i będą dobre piłki od pomocników, a Grosicki zacznie biegać z piłką przy nodze, ale głową podniesioną do góry, to możemy być spokojni, że będziemy śledzić turniej z wypiekamy na twarzy.
ZOBACZ WIDEO Wojciech Szczęsny: takie bramki nie powinny nam się zdarzać (Źródło TVP)
{"id":"","title":""}
mecz otwarcia
mecz o wszystko
mecz o psi ch..j
wejsc do finalu i wygrac go
to wszystko