Euro 2016: kadra skazana na Jakuba Wawrzyniaka

Choć ma na swoim koncie trzy powołania na Euro, nadal kojarzy się go z porażką. Jakub Wawrzyniak, który do dziś płaci za błąd w meczu z Niemcami, nadal walczy o swój piłkarski honor.

Nikola Zbyszewska
Nikola Zbyszewska
PAP/Bartłomiej Zborowski / PAP/Bartłomiej Zborowski

Rok 2011, Gdańsk. W 54. minucie meczu z Niemcami pada pierwszy od 31 lat gol strzelony tej drużynie przez Polaków. Radość ze strzału Lewandowskiego nie trwa jednak długo. Po kwadransie euforii do wyrównania wyniku doprowadza Kroos. Kiedy w 90. minucie meczu Błaszczykowski podchodzi do jedenastki pewnie umieszczając piłkę w bramce, kibice na trybunach szaleją. Nikt nie ma pojęcia, co zdarzy się za chwilę. Dośrodkowanie na piąty metr, poślizgnięcie Jakuba Wawrzyniaka i Cacau, który pokonał Wojciecha Szczęsnego, wyrównał na 2:2.

- Jeśli ktoś powie, że przy drugiej bramce popełniłem błąd, to będzie niepoważny. Poślizgnąłem się i to mnie najbardziej boli. Gdybym przegrał pojedynek, to co innego. Miałem pecha - mówił dziennikarzom obrońca zaraz po meczu w Gdańsku.

Mimo tłumaczeń, w tamtym momencie Wawrzyniak dla wielu stał się symbolem porażki. I z tego jednego zagrania musiał spowiadać się przez lata. Jest w tym coś niesprawiedliwego, że dla wielu kibiców jego kariera, przecież całkiem okazała, została sprowadzona do jednego nieudanego zagrania.

ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Milik: Zimny prysznic przed Euro się przyda (Źródło TVP)

Przez zaciśnięte zęby

Przez wiele lat utrzymywał się na lewej obronie, bo po prostu na tej pozycji nikt mu nie zagrażał.

- Jestem zmiennikiem zawodnika, który nie istnieje - komentował sytuację Wawrzyniak.

Od 2006 roku rozegrał dla Polski 47 meczów. Mimo dużego doświadczenia łatka zawodnika, który jest bo jest, towarzyszy mu do dziś.

Pierwszą szansę od Franciszka Smudy Wawrzyniak dostał kilka miesięcy przed feralnym meczem z Niemcami - w czerwcu 2011 roku. - Nie ma nikogo lepszego. Sebastian Boenisch jeszcze się leczy - tłumaczył kąśliwie trener. Wawrzyniak zagrał wtedy przeciwko Argentynie na stadionie Legii. Wcześniej, lekcję pokory odebrał w greckim Panathinaikosie Ateny, w którym został zawieszony za doping i nie grał prawie rok.

Mimo długiej nieobecności na boisku, po wygranej 2:1 z Argentyną, Wawrzyniak został okrzyknięty jednym z najlepszych piłkarzy tego spotkania. To jednak nie powstrzymało dziennikarzy, którzy sugerowali, że ten zawodnik nadaje się co najwyżej na rezerwowego, a Boenisch nawet z kontuzją radzi sobie lepiej niż on w pełni formy. Wawrzyniak w kolejnych ośmiu meczach grał przez 90 minut. Polska reprezentacja przegrała tylko jeden z nich - z Włochami (0:2).

Powrót Boenischa

Kiedy po osiemnastu miesiącach po kontuzji wrócił Boenisch, Wawrzyniak nie mógł liczyć na grę w podstawowym składzie. Wszystko zaczęło się od meczu Polski z Portugalią, w którym został zmieniony przez Boenischa w 84. minucie przy wyniku 0:0. Następnie, w maju, kiedy Polacy mieli rozegrać mecze towarzyskie z Łotwą, Wawrzyniak wszedł w zastępstwie dopiero w 72. minucie. Potem, w spotkaniach ze Słowacją i Andorą, grzał już ławę. Na Euro 2012 pojechał, ale mecz również oglądał z pozycji rezerwowego.

Podobna sytuacja miała miejsce w 2008 roku, kiedy Leo Beenhakker zamiast niego powołał Pawła Golańskiego, co było dla wszystkich sporym zaskoczeniem.

- Wtedy rozczarowanie było jeszcze większe. Golańskiego zastąpił Michał Żewłakow, a ja zagrałem dopiero w spotkaniu z Chorwacją. Dlatego mam prawo być zawiedziony - mówił wówczas Wawrzyniak.

"To nie przypadek"

W 2014 roku Wawrzyniak po raz kolejny mierzył się z Niemcami. Obie drużyny występowały w nietypowych składach - mecz był rozgrywany poza terminem FIFA. Jako jeden z pięciu Polaków grał od pierwszej do ostatniej minuty. Znów nie dali się pokonać.

- Nic mi się w życiu nie udało, ja to osiągnąłem. Ponad 40 występów w kadrze u czterech selekcjonerów to już nie może być przypadek - komentował piłkarz.

Teraz po raz trzeci został powołany na Euro. W meczu towarzyskim z Holandią na boisko jednak nie wyszedł, choć jak sam zapewniał, kontuzja, której doznał została przez niego wyleczona.

- Uporałem się z kontuzją, jestem dobrej myśli przed turniejem we Francji. Mamy naprawdę dobrą drużynę - podkreśla Wawrzyniak.

Na lewej obronie wystąpili Artur Jędrzejczyk i Thiago Cionek. Obaj czują się lepiej na innych pozycjach. "Jędza" woli grać z drugiej strony boiska, z kolei Cionek w środku defensywy. Mecz zakończył się przegraną Polaków 1:2.

- Czy odegram we Francji kluczową rolę? Bardzo bym chciał pomóc, ale z takim samym zamiarem jedzie moich 22 kolegów - komentuje piłkarz. W Juracie mnie zabrakło, ale w Arłamowie starałem się do maksimum wykorzystać swój czas. Dołożę wszelkich starań, aby nie zawieść oczekiwań kibiców i swoich - zapewnia.

Dziesięcioletnia historia Wawrzyniaka z kadrą pozwala pokusić się o jeden wniosek: reprezentacja jest na niego skazana. Choć cały czas pojawiają się jego potencjalni zastępcy, to szybko okazuje się, że nie są w stanie sprostać stawianym wymaganiom. Wyjątkiem był Maciej Rybus, którego pokonała jednak kontuzja. Właśnie tym sposobem Jakub Wawrzyniak jest zawodnikiem, który z kariery wycisnął więcej niż miał ku temu okazji. I tak Wawrzyniak bez kadry radzi sobie całkiem nieźle, ale kadra bez Wawrzyniaka - niekoniecznie.

ZOBACZ WIDEO Polska - Holandia 1:1: gol Artura Jędrzejczyka (Źródło TVP) Polska - Holandia 1:1: gol Artura Jędrzejczyka LP
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×