Euro 2016: za dużo Roberta Lewandowskiego w reklamach?

Robert Lewandowski jest jedną z najbardziej medialnych osób w Polsce i co rusz pojawia się w nowej reklamie. Właśnie wyszła kolejna - zagrał w spocie sieci komórkowej T-Mobile. Eksperci mają jednak wątpliwości: Lewandowskiego jest za dużo.

Figurki z podobizną jego i innych czołowych piłkarzy naszej reprezentacji promują Lotos, zawodnicy występują też w reklamach tej firmy wspierających akcję ze sznurówkami. Od kilku tygodni Robert Lewandowski promuje również szampon Head&Houlders, markę odzieżową Vistula, pojawia się w spotach Nike oraz smartfona Huawei P9. Wcześniej promował też maszynki Gillette - wylicza portal wirtualnemedia.pl.

Reprezentant Polski zarabia miliony złotych na tych wszystkich reklamach, ale eksperci z branży zauważają: reklam z Lewandowskim jest już za dużo i nie można jednoznacznie stwierdzić, jakiej marki jest obecnie twarzą. Nie działa to dobrze zarówno dla piłkarza, jak i reklamodawców.

- Po drugie - celebryta ma sens naprawdę tylko wtedy, kiedy jego wizerunek uosabia jakieś silne wartości marki, kiedy w naturalny, a nie wymuszony sposób wspiera tożsamość marki. W innym wypadku mamy niestety do czynienia z brakiem pomysłu na komunikację lub próbą nachalnego wykorzystania osoby, która jest "na topie" i w przededniu Euro - mówi w rozmowie z wirtualnemedia.pl Ewa Sieńkowska.

Praktyka wykorzystywania wizerunków piłkarzy pojawia się przed każdą większą imprezą mistrzostw Europy czy też świata. Lewandowski jest jednak zdecydowanie najczęściej pojawiającym się kadrowiczem w spotach reklamowych.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: zabrakło nam nieco agresji (Źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: